W środku nocy poczułaś łaskotanie. Bardzo się przestraszyłaś…,
aż podskoczyłaś. Pomału odwróciłaś głowę w prawą stronę i zobaczyłaś….
- Harry! – powiedziałaś cicho, przerażona
Chłopak nawet nie drgnął
- Harry..- zaczęłaś go szturchać.
Widziałaś jak się uśmiechnął, ale ani myślał otworzyć oczy.
Zaczęłaś się cicho śmiać, położyłaś głowę na poduszce i patrzyłaś się na „
śpiącego” Harrego… był taki słodki… uśmiech nie schodził ci z twarzy.
Byłaś bardzo śpiąca
- Harry…- powtórzyłaś ziewając
Ale ten dalej nic. Poddałaś się. Mocno go przytuliłaś i
zasnęłaś.
( Następnego dnia )
Zeszłaś na dół, przygotowałaś śniadanie i zaniosłaś je Harremu.
Ostrożnie otworzyłaś drzwi i obudziłaś chłopaka
Ten usiadł i podałaś mu tacę ze śniadaniem
- Dzięki, ale czuje się trochę niezręcznie..
- Dlaczego?
- Zawsze myślałem, że to chłopak powinien przynosić
dziewczynie śniadanie do łóżka
- Nic straconego – uśmiechnęłaś się i weszłaś pod
kołdrę. Harry wstał, położył ci tacę na
kolanach i pocałował w czoło
- Proszę kochanie, to dla ciebie- zaśmiał się. Udałaś
zdziwioną
- Moje ulubione, skąd wiedziałeś ?- zaczęliście się śmiać.
Na tacy były truskawki, wiśnie i inne owoce.. herbata,
kanapki… do wyboru, do koloru
Zajadaliście się, świetnie się przy tym bawiąc. Nagle do
pokoju wbiegła Alice, była już ubrana, ale jeszcze nie całkiem gotowa
- ( T.I ) Ty jeszcze w piżamie ?! Spóźnimy się !!
Odruchowo spojrzałaś na zegarek 7.55
- O Matko!!- ściągnęłaś z siebie szybko kołdrę, wzięłaś
ubrania i wbiegłaś do łazienki. Alice wybiegła z pokoju, ale zaraz się wróciła.
- Ej! Nie chcę być niegrzeczna…ale mógłbyś nas podwieźć..
- Z przyjemnością, ale może jednak zostałybyście dzisiaj w
domu
- Hy? O co ci chodzi…? Musimy iść do szkoły…
Byłaś ubrana w koszulę w kratkę, do tego poprzecierane jeansy,
czarne conversy i srebrną bransoletkę, związałaś włosy, złapałaś za kule i
wyszłaś łazienki.
- Gotowa! –zameldowałaś się.
Harry złapał za truskawkę i zaczął się śmiać.
- Co ci tak wesoło..? – spytałaś
- Nigdy nie widziałem uczniów, którym tak zależy na
chodzeniu do szkoły w…. sobotę- wybuchł
śmiechem. Buzia samo poszła w dół,
spojrzałaś na Alice i wydukałaś
- Zabije cię!!
Alice odeszła parę kroków do tyłu, a potem gdzieś pobiegła
- A ty mógłbyś mi o
tym powiedzieć wcześniej! – Spojrzałaś na Hazzę
- Tak ładnie wyglądasz jak się złościsz…- zmienił temat
Uśmiechnęłaś się przewracając oczami i podeszłaś do niego.
- Skoro nie idę do szkoły…
Harry znowu zaczął się śmiać
- To może gdzieś pójdziemy…- dokończyłaś
- Pewnie…
Uśmiechnęłaś się do niego i zapadła niezręczna cisza..
- Słuchaj…muszę ci coś powiedzieć… - zaczął Harry
Cholera jasna!!!
OdpowiedzUsuńMusi być dobrze..!
Kocham jak jest idealnie :*
Plis <3
Zajefajny wpis :)
Harry's wife :)
KURCZE.
OdpowiedzUsuńMUSZĘ CI COŚ POWIEDZIEĆ ? no dlaczego w takim momencie ?
Najbardziej podobało mi się jak Harry położył się koło (T.I) i to jak powiedział, że nigdy nie widział uczniów, którym tak zależy, żeby iść do szkoły w sobotę :D
Świetnie ;)
Nie! Nie! Nieee!!!! Co on mi musi powiedzieć?! Mam nadzieję, że to, że mnie kocha! Zrozumiano?! Zadzwoniłabym teraz do ciebie i śmiała się jak oszalała, ale niestety moi rodzice są w domu...:) :P
OdpowiedzUsuńBoskie! Dodaj kolejny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńAle booosko...Kocham Twojego bloga z każdym dniem jeszcze bardziej...
OdpowiedzUsuńJa też tak chce:D Cudowny rozdział...czekam na nastepny...
Ale jestem ciekawa co chce powiedzieć Harry....hmmm...
Kocham i pozdrawiam;***
Ms.Styles