niedziela, 26 sierpnia 2012

Epilog

Jakiś czas później odbył się pogrzeb, na którym nie zabrakło przyjaciół i rodziny. Płacz i smutek towarzyszył wszystkim obecnym. Od tego tragicznego wydarzenia minęły 3 lata, Liam poślubił Danielle, Lou - Eleonor, Hazza do tej pory obwinia się o całe zdarzenie, zmienił się... bardzo, Zayn... cóż nie odszedł z zespołu, ale ma dla niego mniej czasu niż zwykle, nikt nie ma mu tego za złe, ponieważ czas ten przeznacza na " rozmowie" z Victorią. Codziennie odwiedza ją na cmentarzu, roniąc kolejne łzy i przepraszając. Opowiada jej o każdym dniu, czasami potrafi siedzieć w takiej ciszy, jakby czekał na jej odpowiedź. Niedługo One Direction się rozejdzie... przyjaciele zostają, jednak już nie jako zespół. Zayn pomaga Susan w rzuceniu nałogu, sam stara się przestać palić... robią to dla Vic. Wszyscy za nią tęsknią, ale powoli przyzwyczają się do jej nieobecności. 
Po paru latach na świat przyszła Oliv, córka Danielle i Liam'a. Mijały lata... zespół już nie istniał.. zastąpili go młodzi wokaliści... w tedy pokój Oliv był już obklejony plakatami... poznała jednego z nich... a jak się to skończy... miejmy nadzieję, że w tej sytuacji historia się nie powtórzy. 

Hejka :** 
Jest krótki Epilog. Niedługo następne opowiadanie... jak tylko wymyślę o czym będzie xd. 
Mam  nadzieję, że historia Victorii wam się spodobała, teraz będziecie musieli przyzwyczaić się do nowej bohaterki. 
Kocham <33 Wiem, że było za mało kom., ale mamy dzisiaj święto :D



Jak ja lubię takie święta... :D Spełnienia marzeń, kochana :*****  http://ilovemorethanthis.blogspot.com/



Ps. Brata sprzedam! ktoś chętny..? Dopłacę...xd.
Jeszcze w dobrym stanie, ale za minutę nie będzie miał czym oddychać.. -,-. 

czwartek, 23 sierpnia 2012

Cz. 26 ( Ostatnia )


Na początek włączcie : http://www.youtube.com/watch?v=5anLPw0Efmo

Znalazłam tam długi wpis z dnia... w którym poznałam Harr'ego..., nie mogłam powstrzymać łez, po prostu wyrwałam tę kartkę i rzuciłam na podłogę zakrywając twarz rękoma. Nie miałam już siły... poszłam zapalić.
                                                                                *
Mijały, dni, tygodnie, a ja jeszcze bardziej pogłębiałam się w nałogu. Do tego wszystkiego doszły jeszcze narkotyki... Nic nie mogłam na to poradzić, stało się...
Zeszłam, do zaśmieconego salonu, walały się tam puste butelki, paczki papierosów... dym pokrywał wszystko, co było możliwe. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor, nie przejmując się bałaganem. Powtórki z wywiadów chłopaków, piosenki chłopaków + teledyski chłopaków, koncerty chłopaków, wiadomości o chłopakach... za wiele jak dla mnie. Zaczęłam łykać pojedyncze tabletki. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, zaraz po tym poczułam przeszywający ból.

* Zayn *

Jechałem właśnie do Victorii, nie miałem pojęcia, czy wróciła do Anglii, ale nic mnie to nie kosztuje... no chyba, że liczyć paliwo :D. Próbowałem się do niej dodzwonić, ale nic. Nie wiedziałem, jak zareagowała, na wypowiedź Hazzy w tym durnym wywiadzie, dlatego bardzo się martwiłem.
Dojechałem. Stanąłem przed drzwiami i stałem tak dobre 5 min. zastanawiając się czy chce mnie widzieć, czy chce wiedzieć kogokolwiek. W końcu odważyłem się, zapukałem, nic.... powtórzyłem tę czynność dobre 4 razy, jednak nikt mi nie otworzył, możliwe, że jeszcze nie przyleciała..., ale minęło tyle czasu, pociągnąłem delikatnie za klamkę i tak samo uchyliłem drzwi. Przywitał mnie nie miły zapach, wszedłem do środka wołając jej imię. Nadepnąłem na pustą butelkę i trochę się przestraszyłem. Wbiegłem do salonu, który wyglądał jeszcze gorzej ...dziewczyna leżała na ziemi, szybko podbiegłem do niej, ukucnąłem i podniosłem lekko jej głowę, krwawiła, wyciągnąłem telefon z kieszeni i trzęsącą się ręką wybiłem numer na pogotowie. Kiedy wszystko wyjaśniłem, z powrotem schowałem komórkę. Uroniłem łzę, potrząsałem nią
- Obudź się! Słyszysz mnie ?! Powiedz coś!!! - krzyczałem
Niedługo potem przyjechało pogotowie, przy mnie znalazło się paru mężczyzn, którzy od razu zabrali z moich rąk Vic.
- Proszę wyjść.- zwrócił się do mnie jeden
- Nie! - Próbowałem wydostać się z rąk wyprowadzających mnie facetów. Nie miałem siły, byłem załamany i nie myślałem co może zaraz się stać.
Zadzwoniłem do Liam'a, potrzebowałem kogoś kto byłby teraz przy mnie. Po niecałych 5 minutach z piskiem opon zaparkował samochód, z miejsca kierowcy wybiegła Hazza, co trochę mnie zdziwiło, albo i nie... w takiej sytuacji, też nie zniósłbym ciągłego " Zapnij pasy"
- Gdzie ona jest ?! - pytał przerażony Harry

* Harry *

Siedziałem sobie wygodnie na kanapie oglądając telewizję, kiedy podszedł do mnie Lou i zaczął wyrywać pilota, zaczęliśmy się o niego tradycyjnie bić, oczywiście była to tylko taka zabawa, ale Liam'owi trochę to przeszkadzało, ponieważ chciał nas rozdzielić. Usłyszeliśmy dźwięk telefonu.
- To twój, Liam.. - uśmiechnąłem się szyderczo. Odłożył pilota na stolik. Nie leżał on tam długo, bo wraz z przyjacielem wróciliśmy do naszej " szarpaniny ". Było ok... do czasu,,kiedy otrzymaliśmy tą szokującą wiadomość. Złapałem za kluczyki i wsiadłem do auta, na resztę nie musiałem czekać długo, biegli za mną.
- Pasy! - Tylko to usłyszałem od Liam'a, ale i tak nie miało to na mnie dużego znaczenia.

* Zayn*

Siedzieliśmy jakiś czas w niepewności
- Co oni tak długo tam robią ?! - denerwował się Harry chodząc w tą i z powrotem 
Jednak nie dostał odpowiedzi. Wszyscy siedzieli cicho, aż do momentu, kiedy zza drzwi wyłonił się wysoki mężczyzna...
- Co z nią ? Żyje ? Mogę ją zobaczyć ? Gdzie ona jest ? - zadawałem mnóstwo pytań, na nie wszystkie dostałem tylko jedną, krótką odpowiedź
- Przykro mi... - opuścił głowę i odszedł, a za nim wynieśli Victoria, okrytą czarną "folią "
To było nie możliwe... Opadłem na kolana, zacząłem krzyczeć i płakać. Twarze chłopaków były całe zapłakane. Harry podszedł do mnie, usiadł i położył dłoń na moim ramieniu. 
- Wiem, że teraz to nie ma żadnego znaczenia... ale przepraszam cię, stary - krztusił się łzami - Ona zasługiwała na chłopaka takiego jak ty... przepraszam.
Mocno go przytuliłem i tak po prostu płakaliśmy, tylko to nam zostało... cierpieć, co mogliśmy teraz zrobić, siedzieliśmy... 
Kiedy wreszcie się ogarnęliśmy, na tyle ile to było w tej chwili możliwe, podszedłem do jednego z mężczyzn. 
- Co się stało..? Dlaczego ona...
- Dokładnie nie wiemy, ale widząc stan mieszkania... miała jakiś ciężki okres w życiu... niektórzy tak pozbywają się problemów... bardzo mi przykro... prawdopodobnie przedawkowała narkotyki, kiedy poczuła się słabo, upadła na podłogę uderzając głową o kant stołu... 
Ostatni raz spojrzałem na sylwetkę leżącą w karetce i gorzkie łzy spłynęły po moim policzku
- Czy.... czy mogę ją zobaczyć..? 
- Nie wiem..czy..
-  Proszę... - przerwałem - To była dla mnie bardzo ważna osoba... proszę... Proszę tylko o to...
- No dobrze..
Wszedłem do środka, zginając się lekko, aby nie uderzyć głową o dach. 
Otarłem łzy i odsłoniłem przeszkadzający mi materiał... ujrzałem jej bladą twarz, nie mogłem uwierzyć, że ona już nie oddycha... 
Dotknąłem jej zimnej dłoni i przyłożyłem ją sobie do twarzy, pocałowałem delikatnie i odłożyłem.. była taka bezwładna, to takie niesamowite, że chociaż.... nie ma jej już na tym świecie, ciągle jest piękna. 
- Kiedyś cię znajdę, obiecuję... Wrócę.. - Lekko musnąłem jej blade, zimne usta. Znowu po mojej twarzy popłynęły krople, które wylądowały na jej sinym policzku. 
- Będę tęsknił.... Kocham cię Victoria... 
Wyszedłem i patrzyłem jak karetka odjeżdża... 
- Już tęsknię... - wyszeptałem do siebie, stojąc na środku ulicy. 
Spojrzałem na niebo. 
- Opiekuj się nią... 

Hejka :** 
Zakończenie, trochę inne niż większość podejrzewała, bo Vic. nie zdążyła być z Zayn'em... Niedługo Epilog ♥ 
Kocham <333
Czekam na 7 kom. :*****

środa, 22 sierpnia 2012

Cz. 25

Ukradkiem przemknęłam do pokoju Susan. Nie było jej, więc wygrzebałam z szuflady parę paczek nie rozpakowanych jeszcze papierosów, miała ich w bród, nawet nie zauważy, że zniknęły.
Wybiegłam z pomieszczenie słysząc kroki na schodach, nie zauważona przeszłam do mojego pokoju i wyskoczyłam na balkon. Zapaliłam... znowu... 1, 2, 3, 4... co wieczór było ich coraz więcej. Poczułam wibracje telefonu, wyjęłam go z kieszeni...
- Zayn... - powiedziałam sama do siebie
- Kto to Zayn? - przestraszyła mnie siostra, stojąca na swoim balkonie.
- Yyyy... Eeee.... Nikt taki... - jąkałam się chowając za sobą paczkę ukradzionych papierosów.
- Co tam chowasz? - przyłapała mnie
- A....E... Nic...
- Mam tam przyjść i sama sprawdzić?
- Nie! Tzn... Och.. - poddałam się. Nie mogła wejść, bo po całym pokoju walały się wypalone fajki... wyciągnęłam do niej dłoń.
- Victoria...
- No co..? Ty możesz, a ja nie?
- Dokładnie.
- Przesadzasz.
                                                                   *
Tak mijały dzień za dniem, nie przestałam palić, a w ręcz przeciwnie jeszcze bardziej zagłębiłam się w nałogu, paliłam... do tego doszedł alkohol musiałam jakoś odreagować...
Do Polski wróciłam na krótko, byłam tutaj równe 2 tygodnie i jutro rano wracam... praca...
Jestem już spakowana... A co do Patric'a.. chce mnie dzisiaj zobaczyć, przez ten czas, przyznaje bardzo za nim tęskniłam i chciałam wszystko wyjaśnić.

                                                                   *

- Wejdź - otworzyłam chłopakowi drzwi, a ten od progu zaczął się tłumaczyć.
- Słuchaj, przepraszam.. to nie miało tak zabrzmieć... serio..
- Dobra, Dobra... rozumiem...
- Serio?
- Yhm - uśmiechnęłam się do niego.
- Uff..
- I znowu mnie zostawiasz..- spojrzał na bagaże stojące w salonie.
- I znowu zaczynasz - zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jakiś czas śmialiśmy się, wygłupialiśmy jak za starych, dobrych czasów.
Aż w końcu ledwo trzymałam się na nogach i zasnęłam na ramieniu Patric'a.
Rano zostałam drastycznie obudzona przez chłopaka, głupek zaczął walić talerzami i wszystkim co możliwe, o mało co zawału nie dostałam. Gdy tylko usłyszałam takie hałasy, zerwałam się z kanapy, obok niej leżał kij bejsbolowy, który kiedyś należał do taty. Bez namysłu złapałam za niego i pomaszerowałam w stronę kuchni, skąd dobiegały odgłosy.
Tak jak już mówiłam, to był nie kto inny, a Patric, nieźle mu się oberwało, będzie siniak jak nic...

                                                                 *

Tym razem lot był spokojny, bez żadnych niespodzianek dotarłam do domu.
- Jetem! - krzyknęłam u progu, nie oczekując odpowiedzi. Rzuciłam wszystko i wskoczyłam na kanapę, która zaczęła skrzypieć i lekko się przechylać.. Wtedy przypomniał mi się " napad " chłopaków na mój dom, Niall zaczął skakać... no i się złamało... tsa.. tak samo.. .
Na samą myśl o 1D uśmiech gościł mi na twarzy, tylko do Harr'ego ciągle czułam urazę.
Pogładziłam ręką po kanapie i znalazłam wgłębienie, które świadczyło o braku deski.
Pobiegłam na górę, wszystko było tak jak zostawiłam... i tak naprawdę nie wiem czy to tak dobrze, wszystko mi ich przypominało. Miejsce gdzie pocieszałam Lou, ponieważ Niall zjadł jego marchewki... i Zayn ganiał Hazzę z prostownicą...
Weszłam do mojego... tak, już tylko mojego pokoju... mój wzrok, ciągle widział sylwetkę loczka na podłodze...  Bałwan za oknem już dawno stopniał, a ja przegapiłam święta i co najważniejsze urodziny Lou... Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu mojego notesu, kiedy wreszcie go znalazłam, otworzyłam na pierwszej lepszej stronie.

Hejka :** 
wiem, ze miałam napisać wczoraj, ale nie miałam jak bo u kol. nocowałam :D 
Teraz takie info. 

Kocham <33



poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Cz. 24

*Harry *

I co miałem powiedzieć.. przecież zaraz padną pytania dlaczego się rozstaliśmy bla bla bla. Musiałem to powiedzieć, nie miałem wyboru…
- Nie znam jej..
Widziałem, jak chłopaki posyłają mi zabójcze spojrzenia.
- To jakaś fanka, łaziła za mną wszędzie… przepraszam za tę aferę…

* Victoria *

Co ?! Łaziłam za nim ?! Fanka ?! Co za… Nie wytrzymałam, zamknęłam laptopa i bez żadnych wyrzutów weszłam do pokoju siostry. Załapałam za paczkę papierosów i wyszłam na balkon. Zapaliłam jednego… uspokaja…, złapałam za drugiego, trzeciego
-Co robisz ?! – przyłapała mnie Susan.
- Nie daje rady.. Ty na pewno też słyszałaś o mnie i o Harrym, prawda ?!
- Tak… przykro mi..
-  Przykro ci ?!  Można powiedzieć, że włamali się do mojego domu… byli tam 5 miesięcy! 5 miesięcy! Mówił, że mnie kocha, że będzie walczył…A teraz.., że mnie nie zna – krztusiłam się łzami, zaciągnęłam się kolejny raz, ale siostra wyrwała mi papierosa spomiędzy palcy.
- Co zrobiłaś z moją siostrą …? – spojrzała na mnie – Victoria nigdy nie przejmowałaś się opinią innych… zawsze miałaś gdzieś co i jak o tobie mówią… to ja byłam tą złą… Nie możesz palić… To nie jesteś ty!
- Widocznie się zmieniłam ! I dobrze mi z tym – odebrałam jej to co mi zabrała i kolejny raz zanurzyłam się w dymie.
- Nie poznaje cię…
- Ja ciebie też, dlaczego udajesz przed mamą, że przestałaś palić, że skończyłaś z tym… dziewczyno masz 20 lat!
- Matka zagroziła, że wyrzuci mnie z domu jeżeli nie przestanę, w sumie nie dziwie jej się… utrzymuje mnie, daje mi pieniądze, które ja wydaje na fajki… Zgodziłam się… Mam przestać palić, znaleźć pracę, chłopaka… Ale nie potrafię, rozumiesz ?! To nie jestem ja….. Ale wróćmy do ciebie, co ci zrobił..?
- Harry? –ocknęłam się
- Yhm.
- Zdradził mnie… - zabrzmiało to tak niewinnie, tak jakby nic się nie stało i jakby to była pomyłka. – A teraz ogłasza mediom, że mnie nie zna.
- Co za..
- Nie ! – przerwałam jej. – Ciągle nie lubię jak ktoś przeklina.. – uśmiechnęłam się..
- Wiesz, tak naprawdę cieszę się, że cię mam… że mam do kogo usta otworzyć.. gdyby nie ty, nie miała bym kogo ochrzaniać. – zaśmiała się- Ale obiecaj mi, że nigdy nie zapalisz, ok?
- No..
- ok?
- Ok..
- No. - Przytuliła mnie mocno. Wow, Susan się przede mną otworzyła, powiedziała co ją gnębi itp. Nie znałam swojej siostry z tej strony.
- Dobra…. – trochę się przestraszyłam, ona nigdy się do mnie nie przyznawała… a tu teraz z czymś takim..
- Co nie znaczy, że cię lubię i zapomnijmy o tym co przed chwilą powiedziałam – uśmiechnęła  się.
Wróciłam do siebie.
                                                                                      
* Zayn* 

Przez cały wywiad miałem cholerną ochotę udusić Harrego, co on wyprawiał ?!  Co to miało być " Nie znam jej " " Fanka" ?! Jak ona musi się teraz czuć. Wyszliśmy za kulisy. 
- Co to miało być ?! - krzyczałem na niego,szarpiąc jego koszulę. 
- Spokój! - Uspokajali nas chłopaki
- Spokój?! Słyszeliście tego gnoja ?! 
- Uspokój się Zayn! - Lou podniósł ton - Hazza co to miało być ?! - teraz zwrócił się do loczka.
- No... A co miałem powiedzieć... Teraz liczy się też moja kariera... 
Miałem ochotę się na niego rzucić, lecz powstrzymywał mnie Liam, trzymający za nadgarstek. 
Kiedy się wreszcie wyrwałem poszedłem do niej zadzwonić, jednak nikt nie odbierał. Nie pozostawałem w jednym miejscu, musiałem zapalić. 

* Victoria* 

- Ale mi nie dobrze… - powiedziałam sama do siebie, łapiąc się za głowę i rozglądając dookoła. Możliwe, że za dużo wczoraj paliłam… jak dla mnie 3 papierosy, wystarczyły, żeby zakręciło mi się w głowie. Ostrożnie położyłam jedną nogę na podłodze i dopiero teraz zorientowałam się, ze nikt pode mną nie leży… no tak przyzwyczaiłam się…
                                                                                       *

- Dzień dobry!- powiedziałam siadając do stołu, przy którym były już moja siostra i mama.
- Jak się spało ? – spytała mama.
- Dobrze – uśmiechnęłam się do Susan, która tego nie odwzajemniła, nawet nie spojrzała
- Jakieś plany na dzisiaj ?
- Pochodzę i powspominam – uśmiechnęłam się przegryzając kanapkę – Pewnie z Patric’ iem
- Aha, a kiedy…?
- No… tak zaraz…
- No to miłego wspominania.. – uśmiechnęła się mama  
                                                                                       
                                                                                        *

Hej, to gdzie idziemy najpierw? – spytałam Patrica, który właśnie stanął na progu drzwi. Dzwoniłam do niego rano i umówiłam się na małą wycieczkę, więc jego wizyta była wyjaśniona. Chociaż pewnie nawet bez umówionego spotkania zaszczycił by nas swoją obecnością. Przeszłam do kuchni a on za mną
- A może miałabyś ochotę przypomnieć sobie smak twojej ulubionej kawy, hm…?
- Pewnie!
Zeskoczyłam z kuchennego blatu i ciągnąc go za rękę wybiegłam z domu. Później powili i spokojnie doszliśmy do kafejki.
Czułam się tam teraz dziwnie nie swojo, widocznie wszyscy obecni lubili plotki i już wiedzieli o mnie i Harry’m, a najgorsze było to, że jestem teraz postrzegana jako psychopatka, która lata za gwiazdami.
- Dzień dobry… - powiedziałam nieśmiało rozglądając się po pomieszczeniu. Podeszłam do lady i zamówiłam cappuccino, kasjerka jak zawsze miła i uśmiechnięta, zresztą mówimy sobie po imieniu. Odebrałam zamówienie i już chciałam zająć wolny stolik, kiedy Patric złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia.
- Dlaczego wyszliśmy? – zapytałam na zewnątrz.
- Widziałaś jak oni się patrzyli…?
- Co z tego…? Przecież to wszystko to nieprawda…to, że ja uganiałam się za Hazzą.
- Ty to wiesz, ja to wiem, ale oni nie…
- Wstydzisz się mnie ! – zatkało mnie… skończyłam pić kawę, wyrzuciłam kubek i patrzyłam na niego pytająco
- Nie, to nie tak… - wydawał się zakłopotany i zaczynał się jąkać. Widocznie nie chciał tego powiedzieć, ale tak to zabrzmiało…
- A jak!? Po prostu powiedz! Wstydzisz się mnie ?!
- Nie!  - Podniósł ton.    
Pobiegłam z płaczem w stronę domu
Opadłam na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę.

Hejka :* 
Następna część już napisana, także jutro możecie się jej spodziewać ;) 
A teraz przywitajmy Patrycję, która wczoraj wróciła z wakacji :D Kocham cię <33 Tęskniłam :D
Teraz to i ja się denerwuję, dopiero teraz to do mnie doszło :P.                                    

niedziela, 19 sierpnia 2012

Cz.23

Przecież nikt nie wie, że przylatuję do Polski..., a zawiadomienie ich o tym jest raczej niemożliwe, ponieważ siedzę już w samolocie... Zaczęłam się denerwować, wzrokiem szukałam moich znajomych na lotnisku mimo, że i tak nie pomogli by mi. Słyszałam jakieś głośne szmery, pewnie dobiegające z mikrofonu, lecz nie mogłam się na nich skupić, chciałam ostatni raz ich zobaczyć. Moje dłonie wylądowały na szybie, zalałam się łzami. Unieśliśmy się w powietrzu, przerażona oparłam głowę o oparcie i patrzyłam przed siebie.
- Pierwszy lot? - Spytał mężczyzna siedzący obok mnie, kiedy znajdowaliśmy się już wysoko nad ziemią, prawdę mówiąc dopiero teraz zauważyłam, że mam towarzysza.
- Tak.. - odpowiedziałam, próbując ukryć przerażenie jakie prześladowało mnie od samego startu.
- Nie masz się czego bać... raczej przeżyjemy - zaśmiał się, a mi nie było do śmiechu. Uśmiechnęłam się ze strachem
- Heh..
- Haha. Przepraszam, nie chciałem cię nastraszyć - uśmiech nie schodził mu twarzy... Co on taki szczęśliwy, przecież w każdej chwili możemy zginąć!
- O, jeszcze raz przepraszam, przecież ja się jeszcze nie przedstawiłem, Victor jestem - podał mi dłoń.
- Victoria.
- Ooo, już na samym początku mamy ze sobą dużo wspólnego - I znowu się szczerzy, mam tego dosyć... do Polski parę godzin, a ja musiałam trafić na takiego typa. Nie powiem, przystojny..., ale od incydentu Hazzy, nie mam ochoty na poznawanie jakichkolwiek przystojniaków.
Uśmiechnęłam się do niego sztucznie i spojrzałam na krajobraz za oknem.
Chmury.. chmury... chmury... w sumie nic ciekawego, ale jednak wolę to niż... Hmmm.. jego?

ż… czy chcę, czy nie muszę przeżyć ten lot w towarzystwie… Victora.  Jednak koszmar zaczął się wtedy, kiedy chłopak zaczął opowiadać mi swoją historię… jak to wyrzucili go z pracy, albo spotkał wspaniałą dziewczynę, która i tak po paru tygodniach rzuciła go… W innej sytuacji współczułabym mu, jednak nie miałam teraz głowy, do tego, żeby przejmować się problemami innych… miałam w końcu swoje… Od czasu do czasu wychodziłam do toalety, co było moją wymówką, żeby wreszcie oderwać się od szatyna. Victor miał brązowe, zakrywające uszy włosy, tego samego koloru błyszczące oczy – za te poczadła ma u mnie duży plus, jeszcze nigdy nie spotkałam osoby o tak pięknych źrenicach… z wyjątkiem Harr’ego… .  Victor był wysoki.. przynajmniej wyższy ode mnie… siedząc nie mogę dokładnie powiedzieć ile ma wzrostu, zresztą jak wstanie to i tak pewnie moje wymiary nie będą dokładne. Następny plus za gust, świetnie się ubierał… trampki, koszula w kratę… poza tym wyglądał na jakieś 18-19 lat.
- Chyba cię już widziałem… - powiedział uważnie mi się przyglądając, co jeszcze bardziej mnie krępowało.
- Nie sądzę…
- Ty jesteś tą dziewczyną Harr’ego Styles’a, tak? Moja siostra ciągle o was mówiła… - uśmiechnął się
- Skąd wiesz? – Spytałam w taki sposób, że mogło zabrzmieć to trochę chamsko, ale co tam…
- No jak to, wszędzie o tobie mówią…
No tak, całkowicie zapomniałam o paparazzi… mogli być wszędzie…, muszę jak najszybciej dowiedzieć się, co ciekawego o mnie napisali, znając życie dowiem się o sobie więcej niż myślałam.
                                                                                                                        *
Dorwałam swoją walizkę, poszłam na jakąś ławkę i szukałam telefonu.
- Jest.. – powiedziałam do siebie, kiedy w mojej dłoni znalazł się szukany przedmiot.
Wybiłam numer.
- Halo, Patric !? – krzyczałam do słuchawki, żeby mógł mnie usłyszeć.
- Tak, Co się tam dzieje.. ledwo cię słyszę…
- Posłuchaj. Jestem na lotnisku, musisz po mnie przyjechać….
- Jesteś w Polsce ?!
- Tak… proszę cię przyjedź po mnie… czekam papapa
- Ale..
Nie dokończył, rozłączyłam się.
- Geniusz…- uderzyłam się w czoło – Ciekawa jestem na które lotnisko pojedzie…
Ponownie zadzwoniłam do chłopaka, bezskutecznie… poczta, poczta..
- No super….
- Mogę się przysiąść? – Koło mnie usiadł  Victor… No chyba sobie żartujesz, cały lot musiałam cieszyć się twoim towarzystwem i jeszcze to ?! Nie, nie możesz!.... tak właśnie miałam mu powiedzieć, ale wyszło mi tylko
- Tak, pewnie… - No i usiadł…
- Co tak sama siedzisz?
- Czekam na przyjaciela…
- Przyjaciela ( brewki ), A co na to Harry..?
„ Bezczelny”  - pomyślałam, ale także cieszyłam się, że taki obeznany facet nie wie, że zerwaliśmy z Hazzą, może ta wiadomość jeszcze nie zobaczyła światła dziennego.
- Nie wydaje mi się, żeby Harry był zazdrosny o PRZYJACIELA – powiedziałam to z naciskiem na ostatnie słowo.
- Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować…
„No niestety, zrobiłeś to już na samym początku” – pomyślałam. I następne 3 godziny z głowy.

                                                                                                                      *
- Patric ! – rzuciłam się chłopakowi na szyję. – Jesteś, już się bałam, że nie trafisz…
- Też się bałem, nic nie powiedziałaś, jechałem na pierwsze lepsze lotnisko.. – mówił przytulając mnie mocno. – Dlaczego wróciłaś? Co ten delikatnie mówiąc gamoń.. ci zrobił ?!
- Wszystko opowiem ci w domu, chodź.. – pociągnęłam go w kierunku auta.
- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczmy – usłyszałam za sobą krzyk nowo poznanego chłopaka. Zaraz po tym poczułam na sobie pytający wzrok Patric’a.
- Nie pytaj…
                                                                                                                      *
- Wróciłam! – stanęłam w progu drzwi i darłam się na całe gardło.
- Córeczko! – Z kuchni wybiegła mama, przytulając mnie z całych sił. Widocznie Patric uprzedził ich o moim przyjeździe ponieważ na stole było tyle ciast, sałatek i różnego rodzaju dań, że starczyłoby na cały rok. Gdy tylko zobaczyłam tyle jedzenia, moja pierwsza myśl : Niall by się ucieszył.
Usiedliśmy do stołu, zaraz potem doszła do nas Susan… niestety ciągle moja starsza siostra….
- Hej, młoda. –powiedziała do mnie i usiadła do stołu..
- Dziwne.. – pomyślałam i uważnie jej się przyjrzałam. Wypiękniała, długie brązowe włosy opadały na jej ramiona, zielone oczy obserwowały, każdy mój ruch, poza tym, zapach… nie czuć już od niej dymu czy alkoholu…
- Zmieniłaś się.. – powiedziałam, spoglądając ukradkiem na mamę.
- Dziękuję.. – uśmiechnęła się
- Podejrzane- pomyślałam, może to nie fair, że nie wierzę w zmianę moje siostry, może naprawdę się zmieniła, ale… nie… moja siostra? Ta Susan, która zawsze ukradkiem paliła na balkonie… nie możliwe.
Skończyliśmy jeść i wszyscy się rozeszli. Pożegnałam się z przyjacielem i gorąco mi podziękowałam.
- Wywiad… - powiedziałam sama do siebie i pobiegłam na górę, mijając przy tym Susan
Wbiegłam do pokoju. Wow… nic się nie zmieniło… Powoli weszłam w głąb pomieszczenia… Naprawdę nikt tutaj nie wchodził…
- Róże… - ciągle mówiłam do siebie. Podbiegłam do niech i obejrzałam każdy płatek, za każdym razem kiedy go dotknęłam, on opadał… Zwiędły…
Z walizki wygrzebałam laptopa i weszłam na strony na których, aż huczało  moim romansie z Hazzą. Całe szczęście, że na żadnym ze zdjęć, nie trzymaliśmy się za ręce, czy całowaliśmy.. widocznie kiepski fotograf..
Wyszłam na balkon. Tak jak myślałam, na balkonie obok, była Susan, nie trudno było domyślić się co robiła.
- Mówiłaś, że rzuciłaś… - przerwałam jej. Przestraszona zgasiła i spojrzała w moją stronę
-Co cię to interesuje ?!
Po czym weszła do siebie. No i wróciła moja siostrzyczka. Czas leciał i leciał…
Wróciłam do pokoju i spojrzałam na ekran.
- Lou, a jak tam ci się układa z Eleonor ?
- Jest ok.
Widocznie przegapiłam początek wywiadu, no nic..
- A tobie Liam, co z Danielle ? – ciągnęła prezenterka
- Jest super.
- No i ty Harry.. na twoje wyjaśnienia czeka cały świat.. – uśmiechnęła się – Kto to jest ? – na wielkim ekranie pokazało się jedno z naszych wspólnych zdjęć… 

Hejka :** 
No, dawno mnie tu nie było ;). Mam nadzieję, że się podoba, bo od tego momentu będzie się działo :D. Zostało jeszcze parę części, więc szykujcie się na koniec tego opowiadania.

Kocham was <333

czwartek, 9 sierpnia 2012

Cz.22

* Victoria *

No i skończyło się... znowu jestem sama. Trudno jest mi się z tym pogodzić, ale jeszcze trudniej byłoby mi żyć ze świadomością, że jestem z chłopakiem, który mnie okłamywał.
Od jutra moje życie całkowicie się zmieni, a gdy wrócę... no bo muszę, przecież mam tutaj pracę... ich już tutaj nie będzie... Mieli być 5 miesięcy..., no Harry zmieścił się jeszcze w czasie, zdążył mnie id siebie odepchnąć i dać mi do zrozumienia, że mnie nie potrzebuje.
- Great! - To były ostatnie słowa jakie od niego usłyszałam... później był już tylko trzask drzwi i dźwięki tłuczonych przedmiotów.
Następna nie przespana noc... i na pewno nie ostatnia. Za dokładnie 5 godzin, nie będzie mnie już tutaj...
- Hej... mogę wejść..? - spojrzałam na Niall'a, który właśnie wszedł do pokoju.
- Pewnie.
Usiadł koło mnie na łóżku i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- A więc, chcesz wyjechać..?
- Yhm...
- Nie musisz... Jeśli przeszkadzamy ci to my się wyprowadzimy, tylko proszę cię... nie wyprowadzaj się...
- Niall nawet tak nie mów! Kocham was jak braci i nigdy bym się przez was nie wynosiła... poza tym to są tylko takie wakacje... potrzebuje odpocząć od tego wszystkiego... zapomnieć.
- Nie bardzo rozumiem...
- Nie wyprowadzam się... wrócę...
Blondynek głośno odetchną z ulgą, na co ja szeroko się uśmiechnęłam.
- Ale nas już tutaj nie będzie... Trasy, koncerty, wywiady... sama rozumiesz...
- Tak... Będę tęsknić..
- Ja też.
Mocno się do niego przytuliłam.
- Kiedy wyjeżdżasz?
- Jutro... Mam zamówiony bilet na 9:00.
- Chłopaki się już pakują...
- Szybko to zleciało... Bez was będzie tutaj strasznie pusto...
Samotna łza spłynęła po moim policzku.
- Nie płacz.. - powiedział Niall ocierając mi ją kciukiem. - Wszytko będzie dobrze... zobaczysz...
- Mam nadzieję...

                                                                 *

- Szybko! Spóźnimy się! - krzyczałam jak głupia. Chłopaki stali już gotowi przy drzwiach, a ja latałam po domu rozglądając się czy na pewno wszystko wzięłam.
- No co tak stoicie ?! Pośpieszcie się! - Nie zwracałam najmniejszej uwagi na to że cała piątka czeka już gotowa na mnie. 
- Na pewno czegoś zapomniałam! 
1D patrzyło się na mnie dziwnym wzrokiem, co chwila zerkając na siebie i śmiejąc się, w pewnym momencie podszedł do mnie Zayn. 
- Spokojnie mała, wszystko masz - uśmiechnął się zadziornie, złapał mnie za rękę prowadzą w stronę drzwi, po drodze zabrał moje walizki. 
Dotarło do mnie z czego przez ten cały czas się nabijali, faktycznie trochę dramatyzowałam, ale  postanowiłam dalej grać rozkojarzoną i z uśmiechem dodałam. 
- Macie szczęście, że zdążyliście 

                                                                      * 

Odgłosy wzbijającym się w powietrze samolotów powodowały mnie o dreszcze ... nigdy nie leciałam tym środkiem transportu. Do Anglii przyjechałam samochodem, który teraz zostawiam w tym kraju. 
Bałam się i to bardzo, tyle się słyszy o tych wypadkach... 
- Na pewno chcesz lecieć..? - spytał mnie Niall, kładąc dłoń na moim ramieniu i przyglądając się mojej sinej twarzy. 
Pokiwałam głową, na znak, że tak... chociaż w głębi duszy miałam mieszane uczucia.
" Pasażerowie Lotu 118 proszeni, są o zajęcie miejsc" 
- Na mnie pora... 
- Ta... Nie musisz lecieć... Możesz zostać, powiemy, że się rozmyśliłaś... Oddamy ci kasę za bilet...
- Lecę. 
Przytuliłam blondyna najmocniej jak tylko umiałam. Moje łzy leciały na jego koszule.
- Będę tak bardzo tęskniła... 
- Ja też... obiecaj, że przywieziesz mi trochę polskiego jedzenia... - zaśmiał się Irlandczyk. 
- Obiecuje - Odwzajemniłam uśmiech i oderwałam się od chłopaka. 
Stałam teraz przed Liam'em. Rzuciłam mu się na szyję. 
- Już tęsknie.. 
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.. 
- Wiem Liam, wiem... 
Następny był Lou. 
- Marchewki ? 
- Marchewki - uśmiechnął się. 
Mocno go przytuliłam. 
- Duuuuużo marchewek... 
- Nawet gdybym miała 3 sklepy obkupić.. - zaśmiałam się i podeszłam teraz do Zayn'a. 
- No to... cześć... - powiedział nieśmiało i podał mi dłoń.
- Oj, no weź.. - pokazałam ząbki i przytuliłam się do niego. Zdziwił się, nie wiem dlaczego... 
Na początku ręce miał wyciągnięte, ale potem położył je delikatnie na moich plecach i oparł głowę o moje czoło. 
- Wracaj szybko... - powiedział. 
- Skąd wiesz, że wracam.. 
- Wiedziałem, że mnie nie zostawisz... - uśmiechnął się - Chociaż tak na prawdę to zgadywałem, ale bardzo się cieszę, że wracasz. 
- No i się wydało.. - uniosłam kąciki ust. 
- To pa. - podałam rękę Harr'emu. Na moje usta cisły się słowa " Pozdrów Nicole", ale darowałam sobie. 
- Pa.. 
- Pa, Danielle. - przytuliłam dziewczynę, którą zabraliśmy po drodze
- Pamiętaj, że jesteś mi jeszcze winna zakupy :D
- Za co..? 
- A muszę mieć powód? - zaśmiałyśmy się obie. 
- Pa pa. - powiedziałam ostatni raz i powędrowałam w kierunku, tego wielkiego samolotu. 
Wsiadając pomachałam im i otarłam łzy. 
Zajęłam miejsce i patrzyłam w okno, za którym ciągle stali oni. Uśmiechnęłam się. Zaraz potem zgubiłam ich w tłumie ludzi. 
No tak! Wiedziałam, że czegoś zapomniałam!

Hejka :** 
Podoba się ? Mam nadzieję :P 
Humorek mi dzisiaj dopisuje, więc kto wie... może następna część już niedługo.. :D 
Ale to zależy też od was 8 komentarzy i dowiecie się czego zapomniała Vic. :** 
Z opiniami idę coraz wyżej, ale dobrze wam idzie ☻ 

Kocham was ♥

środa, 8 sierpnia 2012

Cz.21

* Zayn *

Szedłem nie patrząc się za siebie, szczerze to nawet przed siebie...  po prostu uciekałem od problemów, może i jestem tchórzem, ale nie potrafię inaczej... robiło się coraz ciemniej, aż w końcu zapadła zupełna ciemność...
Wyciągnąłem paczkę papierosów i zaciągnąłem się dymem z niego wydobywającym się..
Po drodze spotykałem pełno dresów... pili, palili... Trochę jakbym widział siebie z przed kilku lat...
Ale nie zwracałem na nich uwagi, miałem swoje problemy..
W pewnym momencie uznałem, że pora wracać... odwróciłem się na pięcie i poszedłem w kierunku z którego przyszedłem...
Nie potrafię tak dłużej... po prostu jej powiem.

* Victoria *

Moje życie w jednej chwili zawaliło się... w jednej sekundzie straciło sens, nie wiem co zrobić... nie czyje już tego co kiedyś... nie czyje do niego nic... zupełnie nic... To co było... minęło... chyba bezpowrotnie...
Jak on mógł... faktycznie, wiedziałam, że miał przede mną dziewczynę... i to nie jedną..., ale po tym jak go poznałam nie wierzyłam, że może mieć kogoś innego... Nie znałam go przecież z tych wszystkich storn plotkarskich... Tak naprawdę nie wiedziałam kim jest ten cały Harry Styles... znałam go jako mojego Harrego, mojego loczka...

* Liam *

Hazza wszedł na górę, po czym od razy zszedł siadając koło mnie i Lou schował twarz w dłoniach i cicho łkał.
- Stary,co jest ? - Spytał Lou kładąc mu rękę na ramieniu.
Spojrzał na nas wszystkich po kolei i powiedział.
- Zrobiłem coś niewybaczalnego...
- Ej, wszyscy popełniamy błędny... Będzie ok, zobaczysz.
- Nic nie będzie ok! Zdradziłem ją! Zdradziłem Victorie!
Ucichli. Widocznie zrozumieli na czym polegał mój błąd.. ten błąd, który niby da się wybaczyć...
- To Nicole, prawda ? - Spytał zakłopotany Lou.
- No co ty?! Przecież to jego kuzynka... - przerwał mu Niall.
I wszyscy skierowaliśmy zabujcze spojrzenia w jego kierunku.
- Oooo... - zrozumiał i spuścił głowę.
Usłyszeliśmy pukanie i dzwonienie do drzwi. Poszedłem otworzyć. Złapałem za klamkę i zobaczyłem Danielle.
- Hej, kotku. Wchodź. - Powiedziałem dając jej buziaka w policzek i zapraszając do środka.
- Vic. jest na górze.- dodałem.
Chłopaki zrobili pytające miny, a Dan. poszła pogadać z Victorią. Wyjaśniłem jej, że sprawa jest nieco poważniejsza i, że nie chodzi o zwykłą kłótnię.
- Sami mówiliście, że przez 5 miesięcy otoczona jest samymi chłopakami... taka babska rozmowa jej się przyda..
- Ja tam bym nie narzekał jakbym przez parę miesięcy mieszkał z 5 dziewczynami - uśmiechnął się Niall.
- Nie wątpię - odwzajemniłem uśmiech.
- Dobra stary, nie denerwuj się.... może jej przejdzie... - pocieszałem Hazzę. - Zajmijmy się czymś, czas szybciej minie
- Zjedzmy coś! - Od razu wiadomo, że zaproponował to blondynek :D

* Danielle *

Ostrożnie otworzyłam drzwi do pokoju załamanej dziewczyny. Wyraźnie słyszałam jak płakała.
- Hej... - powiedziałam wchodząc i zamykając za sobą drzwi. - Jestem Danielle... dziewczyna Liam'a.
- Tak, wiem... Ja Victoria...Jesteś tancerką, prawda ?
- Tak...- uśmiechnęłam się
- Wszędzie o tobie mówią.. - odwzajemniła lekki uśmiech.
- To prawie tak jak o tobie... i Harrym - zaczęłam niepewnie.
- Już nie ma " Mnie i Harr'ego"
- Powinnaś z nim porozmawiać...
- Nie mamy o czym... zdradził mnie, wystarczy.
- Ale to jest z twojego punktu widzenia..
- Czyli, że z jego punktu widzenia mnie nie zdradził..?
- Nie o to mi chodzi. Ty widzisz tylko zdradę... Tylko to, że miał inną... to, że cię nie kochał...A to nie prawda.. on cie kocha... bardzo. Świata poza tobą nie widzi...
- Skąd to wiesz... ?
- Ciągle to powtarza... Niby chłopak, a płacze jak małe dziecko.. musisz z nim pogadać.
- Nie chcę na niego patrzeć...
- Przecież nie zadzwonisz - uśmiechnęłam się
- A to by było jakieś rozwiązanie - odwzajemniła uśmiech mimo łez.
- To jak będzie..? Pogadasz z nim...? Może wreszcie spokojnie, wszystko sobie wyjaśnicie...
- Nie sądzę..., ale spróbować zawsze można...
Odetchnęłam z ulgą i znowu pokazałam ząbki. Victoria wydawała się świetną dziewczyną, nic dziwnego, że loczkowi tak bardzo na niej zależało... ale faktycznie, z tą " drugą dziewczyną" to przesadził.
W pewnym momencie usłyszałam trzaskanie drzwiami i krzyki, widocznie nie tylko ja bo Vic. zerwała się i pobiegła na dół, wstałam i pobiegłam za nią.
Na dole panował taki hałas, że trudno było to opisać.

* Victoria *

Harry znowu bił się z Zayn'em, chłopaki jak zawsze próbowali ich rozdzielić, a Danielle stała przerażona, co chwila ich uspokajając, nic dziwnego dla niej to byłą nowość, a ja się przyzwyczaiłam. Tylko jedno mnie dziwiło... Dlaczego Zayn, tak bardzo się tym przejął...? Dlaczego, tak jak reszta nie pocieszał Hazzy, nie wmawiał mu, że wszystko się ułoży, że będzie dobrze... ?
A poza tym, mulat był w kurtce... gdzie był...? Miałam tyle pytań..., jeszcze więcej, niż... wczoraj..?
Tak, to wczoraj dowiedziałam się dokładnie o co chodzi... to jutro, mam wyjechać do Polski...
To wszystko cięgnie się od wczoraj, a mam wrażenie, że od paru lat...
- Przestańcie! Słyszycie?! Mam was serdecznie dość! Wtargnęliście do mojego życia, jakby nigdy nic! Nie mam już do was siły! Wyprowadzam się! - Ocknęłam się i Pobiegłam z płaczem na górę.

* Narrator *

- No to pięknie.. - powiedziała Dan. - A byłam już blisko...
- Wyprowadzi się..? Gdzie..? Czy ona powiedziała, że się wyprowadzi ?! - pytał Harry.
- No.. chyba tak... Ale..
- Ona nie może wyjechać! - krzyknął loczek i pobiegł na górę, po czym wparował do pokoju dziewczyny.

* Harry *

- Nie możesz wyjechać! Nie teraz! - krzyczałem na nią, jakbym był zły... a nie byłem, byłem przerażony, zrozpaczony, wystraszony, ale nie zły... nie na moją Victorię.
- Nie teraz ?! A kiedy ?! Kiedy Harry, kiedy mi pozwolisz ?!
- Jesteś moją dziewczyną...
- Co..?! Ty dalej uważasz mnie za swoją dziewczynę ?! Po tym wszystkim co zrobiłeś?!
- Tak... nie powiedziałaś, że to koniec..
Zaśmiała się oschle.
- Skoro tylko o to ci chodzi... " Z nami koniec. "

Hejka :**
Jakoś, takoś mi wyszło... Najlepsze to, to nie jest.. No ale jest :D. 
Nie mam o czym pisać.. 
Czekam na wasze opinie... tak 7... ;** 

Kocham was i dziękuję, za tyle wejść  ♥

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Cz.20

- To może my już pójdziemy... - powiedział Niall i zaciągnął resztę na taras, nie zwracając uwagi na pogodę... była w końcu zima. Sięgnęłam po papierowy ręcznik i pomału zaczęła ścierać to co rozlałam. Hazza podszedł do blatu.
- Wybaczysz mi...?  Proszę cię... kocham cię..
- Tych słów nie rzuca się na wiatr Harry... - powiedziała wstając.
- Mówię poważnie...
- Jasne... dlaczego miałabym ci nie uwierzyć, przecież przez cały czas mówiłeś prawdę... - powiedziała z ironią w głosie.
- Nie chciałem tego..
- Nie uważasz, że jest trochę za późno na litowanie się nad sobą... trzeba było o tym pomyśleć jak świetnie bawiłeś się z tą... no jak jej tam...
- Nicole...
- Tsa...
- Przecież przeprosiłem...
- No tak, przepraszam, teraz powinnam rzucić ci się na szyję i cieszyć, że w ogóle się przyznałeś... - ciągle mówiła tym samym tonem.
Niespodziewanie Hazza przyciągnął ją do siebie i delikatnie pocałował.

* Zayn *

nie ukrywam, że było mi zimno... siedziałem z chłopakami na ławce, którzy udawali twardzieli, chociaż cali się trzęśli. W końcu nie wytrzymałem podszedłem do szklanych drzwi, już nawet nie z powodu zimna tylko czystej ciekawości. To co tam zobaczyłem przeraziło mnie... całowali się...ale on... przecież... nie wierze..., chciałem, żeby była szczęśliwa... ale z nim to nie będzie takie proste...
Nie wierzyłem, że ona... po tym co jej zrobił...
Miałem mętlik w głowie, pomału odszedłem od  drzwi i postanowiłem się przejść...
Faktycznie, cały się trzęsłem, ale to było teraz akurat najmniej ważne... liczył się dla mnie tylko Victoria... tak chyba się zakochałem...
Szedłem wąską ścieżką, nie zwracając uwagi na wołania chłopaków, po prostu szedłem...
Włożyłem ręce do kieszeni w bejsbolówce i kopałem znajdujące się po drodze kamyki. 

* Victoria * 

Jak on mógł ?! Po tym wszystkim co mi zrobił, tak po prostu mnie całuje ?! 
Oczywiście od razu go od siebie odepchnęłam i nie obyło się bez uderzenia chłopaka, dostał w twarz. 
- Co ty sobie wyobrażasz ?! Za kogo mnie masz ?! 
- Przepraszam... bardzo za tobą tęsknie..
- Ale ja nie mogę tego samego powiedzieć o tobie... Niedobrze mi jak na ciebie patrze! 
- Ile razy mam cię przepraszać..? 
- Nie musisz przepraszać, bo to i tak nic nie da...
- To co mam zrobić żebyś mi wybaczyła..? 
- Czekaj... tylko to ci pozostaje.... Nie wiem czy kiedykolwiek moje zaufanie do ciebie wróci... ale tylko to możesz zrobić... Czekać...
- Na pewno nie możemy o tym po prostu zapomnieć...? Kocham cię... tak bardzo cię kocham...
- Czy ty wiesz jak ja się czułam, kiedy dowiedziałam się o tej dziewczynie ?! Myślałam, że mnie kochasz... ! Myślałam, że jestem tą jedyną! 
- Kocham cię! 
- Nie prawda... jesteś już mistrzem w udawaniu miłości... skąd mam mieć pewność, że twoje słowa są prawdziwe ?! 
- Musisz uwierzyć..
- No i właśnie tu tkwi kluczyk... po prostu nie potrafię... nie potrafię ci już uwierzyć... 
Nie widziałam poza tobą świata! Kochałam cię jak nikogo innego! Wiesz dlaczego przeprowadziłam się do Anglii ?! 
Hazza stał w bezruchu, patrząc się w moje oczy, jakby chciał coś w nich znaleźć... Nie odezwał się... Wzięłam głęboki wdech. 
- Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 12 lat! Ojciec zdradzał mamę... ona tak bardzo cierpiała... płakała nocami...kłócili się w każdej możliwej okazji... czyli wtedy kiedy tata łaskawie wrócił do domu... spał po za domem... mama tłumaczyła mi to napiętym harmonogramem w pracy, ale ja dobrze wiedziałam o co chodzi... kiedy słyszałam i widziałam smutek jaki towarzyszył tej kobiecie też cierpiałam... skończyło się na tym, że po prostu się od nas wyprowadził... 
- Nie musisz mi tego mówić - powiedział zakłopotany Harry, ale ja ciągnęłam dalej
- Właśnie wtedy postanowiłam, że nigdy nie dam się tak wykorzystać... skryłam się w sobie... nie miałam, przyjaciół nie miałam nikogo... Tylko Patric zawsze był przy mnie, zawsze mogłam na niego liczyć, nigdy mnie nie opuścił... nie odszedł tak jak inni... Akceptował moje zmienne humorki... i jest przy mnie do teraz... aż pojawiłeś się ty... przy tobie otworzyłam się... wreszcie szczerze uśmiechnęłam , a ty wszystko zepsułeś! Wszystko... - mój głos załamał się, nie potrafiłam powiedzieć ani słowa więcej... 

* Harry * 

Jej słowa uderzyły mnie... pojedyncze łzy spłynęły mi po policzku, w porównaniu do niej tylko łkałem... ona nie powstrzymywała kałuży łez.
- Przepraszam... nie wiedziałem...
- Nic o mnie nie wiesz.. - odezwała się dziwnie spokojnie... 
Nie wytrzymała, odeszła... pobiegła na górę, a stałem w tym samym miejscu, nie spuszczając wzroku z sylwetki, którą ciągle przed sobą widziałem, chociaż nikogo tam nie było... 
- Ej otwórz!! Drzwi się zatrzasnęły! Słyszysz ?! - usłyszałem głośne wołanie zza szklanych drzwi. 
Podszedłem do nich i otworzyłem, po czym cała przemarznięta banda wparowała do środka i zaczęła szukać ciepłych kocy. 
- Ej.. wszystko ok..? - spytał Lou, siedząc na kanapie, otulając się kocem.
Spojrzałem na niego wzrokiem, który mam nadzieję mówił wszystko. 
- A gdzie Zayn..? -zapytałem rozglądając się po pokoju. Nie wiem dlaczego teraz go szukałem, byłem na  niego strasznie wściekły... 
Po pierwsze to przez niego Victoria jest na mnie zła... tak myślę, że przez niego... gdyby nic jej nie powiedział wszystko było by ok... po drugie podrywał moją dziewczynę! Powiedział mi, że zakochał się w Vic., miałem tylko nadzieję, że nic jej o tym nie powiedział... w końcu jesteśmy zespołem... nie może tego zepsuć, nie zrobił by tego... 
- Nie wiemy, poszedł się przejść... 
- Aha.. - przytaknąłem, wiedziałem, że nie był ciepło ubrany, ale kim ja jestem, żeby oceniać jego struj... chce, to niech idzie... mało mnie to obchodziło... 
Byłem strasznie zmęczony... poszedłem na górę.

* Victoria * 

Ten wieczór był piękny i gdyby nie ta cała afera na pewno udałoby mi się nim cieszyć. Oderwałam na chwilę dłoń od długopisy, którym notowałam dzisiejszy beznadziejny dzień w notesie. Spojrzałam na spakowaną walizkę, jutro wyjeżdżam, a nikomu o tym nie powiedziałam... 
Boję się ich reakcji... 

Hejka :** 
Mam nadzieję, że się podoba, bo pisałam to dość długo... a najlepiej się nie czuję, więc myślę, że to docenicie :*** ♥ 
Tak jak już napisałam chyba się przeziębiłam, dlatego nie wiem kiedy pojawi się następny post, ale kto by pomyślał, że siedząc w deszczu w krótkim rękawku mogę się przeziębić.. :P 
Warto było :D 
Z góry przepraszam,za błędy, albo jakieś bzdury.. ( Do których jestem zdolna :D ), ale jak na razie ledwo piszę... strasznie słabo się czuję,i nie mam siły sprawdzać tego :D   
Następnego rozdziału jeszcze nie napisałam... Jak tylko poczuję się lepiej od razu biorę się za pisanie :** 
Przez ten czas mojej nieobecności, liczę a was i mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać mojego bloga.  :** 5 kom. 

Kocham was :*******