Ukradkiem przemknęłam do pokoju Susan. Nie było jej, więc wygrzebałam z szuflady parę paczek nie rozpakowanych jeszcze papierosów, miała ich w bród, nawet nie zauważy, że zniknęły.
Wybiegłam z pomieszczenie słysząc kroki na schodach, nie zauważona przeszłam do mojego pokoju i wyskoczyłam na balkon. Zapaliłam... znowu... 1, 2, 3, 4... co wieczór było ich coraz więcej. Poczułam wibracje telefonu, wyjęłam go z kieszeni...
- Zayn... - powiedziałam sama do siebie
- Kto to Zayn? - przestraszyła mnie siostra, stojąca na swoim balkonie.
- Yyyy... Eeee.... Nikt taki... - jąkałam się chowając za sobą paczkę ukradzionych papierosów.
- Co tam chowasz? - przyłapała mnie
- A....E... Nic...
- Mam tam przyjść i sama sprawdzić?
- Nie! Tzn... Och.. - poddałam się. Nie mogła wejść, bo po całym pokoju walały się wypalone fajki... wyciągnęłam do niej dłoń.
- Victoria...
- No co..? Ty możesz, a ja nie?
- Dokładnie.
- Przesadzasz.
*
Tak mijały dzień za dniem, nie przestałam palić, a w ręcz przeciwnie jeszcze bardziej zagłębiłam się w nałogu, paliłam... do tego doszedł alkohol musiałam jakoś odreagować...
Do Polski wróciłam na krótko, byłam tutaj równe 2 tygodnie i jutro rano wracam... praca...
Jestem już spakowana... A co do Patric'a.. chce mnie dzisiaj zobaczyć, przez ten czas, przyznaje bardzo za nim tęskniłam i chciałam wszystko wyjaśnić.
*
- Wejdź - otworzyłam chłopakowi drzwi, a ten od progu zaczął się tłumaczyć.
- Słuchaj, przepraszam.. to nie miało tak zabrzmieć... serio..
- Dobra, Dobra... rozumiem...
- Serio?
- Yhm - uśmiechnęłam się do niego.
- Uff..
- I znowu mnie zostawiasz..- spojrzał na bagaże stojące w salonie.
- I znowu zaczynasz - zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jakiś czas śmialiśmy się, wygłupialiśmy jak za starych, dobrych czasów.
Aż w końcu ledwo trzymałam się na nogach i zasnęłam na ramieniu Patric'a.
Rano zostałam drastycznie obudzona przez chłopaka, głupek zaczął walić talerzami i wszystkim co możliwe, o mało co zawału nie dostałam. Gdy tylko usłyszałam takie hałasy, zerwałam się z kanapy, obok niej leżał kij bejsbolowy, który kiedyś należał do taty. Bez namysłu złapałam za niego i pomaszerowałam w stronę kuchni, skąd dobiegały odgłosy.
Tak jak już mówiłam, to był nie kto inny, a Patric, nieźle mu się oberwało, będzie siniak jak nic...
*
Tym razem lot był spokojny, bez żadnych niespodzianek dotarłam do domu.
- Jetem! - krzyknęłam u progu, nie oczekując odpowiedzi. Rzuciłam wszystko i wskoczyłam na kanapę, która zaczęła skrzypieć i lekko się przechylać.. Wtedy przypomniał mi się " napad " chłopaków na mój dom, Niall zaczął skakać... no i się złamało... tsa.. tak samo.. .
Na samą myśl o 1D uśmiech gościł mi na twarzy, tylko do Harr'ego ciągle czułam urazę.
Pogładziłam ręką po kanapie i znalazłam wgłębienie, które świadczyło o braku deski.
Pobiegłam na górę, wszystko było tak jak zostawiłam... i tak naprawdę nie wiem czy to tak dobrze, wszystko mi ich przypominało. Miejsce gdzie pocieszałam Lou, ponieważ Niall zjadł jego marchewki... i Zayn ganiał Hazzę z prostownicą...
Weszłam do mojego... tak, już tylko mojego pokoju... mój wzrok, ciągle widział sylwetkę loczka na podłodze... Bałwan za oknem już dawno stopniał, a ja przegapiłam święta i co najważniejsze urodziny Lou... Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu mojego notesu, kiedy wreszcie go znalazłam, otworzyłam na pierwszej lepszej stronie.
Hejka :**
wiem, ze miałam napisać wczoraj, ale nie miałam jak bo u kol. nocowałam :D
Teraz takie info.
Kocham <33
Czekam na nn :) xxx
OdpowiedzUsuńTrzeba to zmienić-nie ma co....
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału...-Przygnębiający,ale fajny:)
Czekam na następną część:)
Pisz szybko-pozdrawiam:*****
Ms.Styles
Zajebisty rozdział;***
OdpowiedzUsuńSzkoda że Victoria wpadła w nałogi...ale mam nadzieję że jakoś z tego wyjdzie;)
Coś czuję że na końcu jeszcze będzie z Zayn'em.Myśle że w tym zeszycie któryś z chłopaków coś napisał.Dobra ja nie myśle ale wiesz o co mi chodzi ;***
Koooocham <3
Ms.Malik
Wow!
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że Zayn coś napisał :)
Buziaki <3
Harry's wife :)
rozdział jest genialny ;]
OdpowiedzUsuńczekam na następny