poniedziałek, 2 lipca 2012

Cz. 1





( 1 rok później )


Victoria mieszkała już w swoim własnym domu. Znajdowało się to dość daleko od miasta czy jakiśkolwiek atrakcji typu kino lub teatr, ale dziewczyna uwielbiała takie zaciszne miejsca, gdzie wychodząc do ogrodu mogła posłuchać śpiewu ptaków, usiąść na leżaku i opalić się w słońcu. 
Tak właśnie miało wyglądać to lato. Victoria postanowiła spędzić ten czas na zwiedzaniu i poznawaniu kraju, dlatego szukanie pracy zostawiła na koniec. Pożegnanie z rodziną i przyjaciółmi z Polski było dla niej bardzo bolesne... nie chciała zostawiać tego wszystkiego.. tego domu, przyjaciół... Patric'a..., ale tutaj mogła rozwinąć skrzydła. 

( Godzina 12:00 ) 

* Victoria* 

Siedząc na tarasie, rozmyślałam nad tym co będzie za parę lat... jeżeli po 18 latach zmieniłam miejsce zamieszkania i to nie byle jak, bo wyprowadziłam się z kraju, to co będzie za na przykład 8 lat... wrócę do Polski... A może wreszcie znajdę tego jedynego... . Jak to szybko mija, mam wrażenie jakbym wczoraj skończyła podstawówkę..a dzisiaj jestem już dorosła... mam własne życie... tak bardzo tego pragnęłam, a teraz kiedy to się spełniło ja  tęsknie za poranną pobudką mojej mamy... za świętami, spędzonymi z całą rodziną i cieszenie się z lalki czy misia... tak bardzo brakuje mi dzieciństwa... 

Poczułam jak mała łza ociera się o mój nagrzany słońcem policzek i opada na zapisaną kartkę. Szybko otarłam resztę spływających, zimnych kropelek i wstając odłożyłam notesik na stojący niedaleko stolik. Poszam do kuchni i wyjęłam z lodówki karton zimnego soku pomarańczowego i nalałam go do szklanki. Wróciłam na taras ze szklaną pełną soku. Złapałam notesik i w jego miejsce położyłam szklankę upijając z niej ostatni łyk.


Po krótkim wypoczynku, złapałam za kluczyki od mojego czarnego pojazdu... którego nazwę potrafi zapamiętać tylko mój tata i weszłam do niego. Otwierając drzwiczki od auta poczułam podmuch strasznie ciepłego powietrza, więc jadąc otworzyłam okno. Dojechałam do centrum handlowego, co nigdy nie było moim ulubionym miejscem..., ale chcąc nie chcąc musiałam kupić nowe ciuchy. 
Weszłam do jednego sklepu, drugiego, trzeciego... było ich tyle, że nie jestem w stanie zapamiętać tych wszystkich nazw..., niestety w żadnym nie wybrałam nic co było by w moim stylu... dopiero teraz uświadomiłam sobie jaka jestem wymagająca... Albo po prostu nie mam odwagi podejść i zapłacić, nienawidzę opinii innych o mnie... wolę nie ryzykować  nie czuć wzroku kasjerki na mnie gdy będę przy niej stała. Jedyne miejsce gdzie miałam odwagę się wybrać to mała kafejka. Kupiłam cappuccino i usiadłam przy stoliku. W pewnym momencie poczułam coś, czego za nic poczuć nie chciałam... nieprzyjemne dreszcze przeszły po moim ciele, kątem oka widziałam chłopaka.. chłopaków, a dokładnie pięciu. Jeden rozmawiając z resztą co chwila odwracał się w moją stronę... to było takie krępujące, szczególnie w moim przypadku, bo nigdy nie umiałam rozmawiać z chłopakami. Sama nie wiem w jaki sposób zaprzyjaźniłam się z Patric'iem... tak jakoś samo wyszło. Wiem jedno, na pewno nie ja odezwałam się do niego pierwsza... . Po chwili chłopak wstał i szybkim krokiem szedł w moją stronę. Nie mogłam się opanować, zimne krople potu zaczęły spływać po moim czole, zaczęłam szukać czegoś w torebce... sama nie wiedziałam czego i jaki to miało cel... w każdym razie nie pomogło. Był już przy mnie i wskazując krzesło na przeciwko mnie grzecznie spytał czy może usiąść. Usta same mną kierowały, zgodziłam się... byłam i jestem nienormalna, nie dość, że nieśmiałość to cała ja, to jeszcze nie potrafię kłamać! Spojrzałam na niego ukradkiem. Miał gęste, bujne loczki, grzywkę przeczesana na prawą stronę... a te zielone oczy... ach... . Chyba zorientował się, że na niego patrzę i szeroko się uśmiechnął.. pokazując śnieżnobiałe zęby i dwa identyczne dołeczki w policzkach. Szybko opuściłaś głowę zakrywając się włosami 
- Harry - przedstawił się podając ci rękę 
Spojrzała na niego spod grzywki i wykonałaś identyczny gest
- Victoria...
- Ślicznie
- Dziękuję...
- Wiesz, siedzimy z chłopakami..- wskazał na pozostałą grupkę kolegów, którzy udawali, że nic ich nie obchodzi to, że jeden z nich podrywa teraz dziewczynę, ale trochę im to nie wychodziło. Jako pierwszy przykuł twoją uwagę dość zwariowany chłopak, z prostymi włosami, jego grzywka tak samo jak zarywającego do mnie chłopaka była na prawą stronę, on nie ukrywał swojego zadowolenia i stojąc pokazywał loczkowi kciuki w górę. Harry uspokajał go tylko ruchem ręki. Dalej był ciemnowłosy przystojniak..siedział do ciebie tyłem,dlatego nic więcej o nim powiedzieć nie mogłaś. Kolejny był chłopak w koszuli w kratę, potem blondynek zajadający się wielkim kawałkiem ciasta czekoladowego.
- To może się do nas przysiądziesz..? - dokończył
- Wiesz... nie chcę wam przeszkadzać...
- Nie będziesz... - znowu uśmiechnął się szeroko, wstał i podał ci rękę. Podeszliście razem do ich stolika 
- Słuchajcie to jest Victoria - przedstawił mnie osuwając mi krzesło.
Usiadłam na nim i bardzo skrępowana obserwowałam wszystkich. Zapadła niezręczna cisza, nie wiedziałam jak się zachować. 


Pierwsza część :** Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu.. :) 
Mam nadzieję, że jutro uda mi się napisać następną część ♥

3 komentarze:

  1. Świetna!!! Dawaj następną, dawaj. Bo Ci tu pęknę z ciekawości, co dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, co się ze mną dzieje?!
    Zawsze umiałam przewidzieć co będzie dalej, a teraz nic, pustka O.O
    Pisz dalej, bo umarnę :P
    Kocham <3
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to super!Ja też tak chcę!
    Idę czytać następną część:)
    Ms.Styles

    OdpowiedzUsuń