Jechaliśmy jakiś czas.
- Harry, gdzie jedziemy..?
- Przed siebie
- Ok... ale wiesz gdzie..?
- Nie
- Harry... - powiedziałam załamana.
- No co..? życie jest pełne niespodzianek..- uśmiechnął się i odrywając jedną rękę od kierownicy pogładził moją twarz. Podniosłam głowę, uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mojej poprzedniej pozycji, czyli wpatrywaniu się z uwagą wszystkiemu co znajdywało się za szybą, lubiłam jeździć samochodem..., w tedy cały czas spędzałam na wpatrywaniu się w naturę znajdującą się po za moim zasięgiem i rozmyślałam jak zawsze nad sensem życia itd.
- Jesteś zła...? - zapytał zakłopotany Harry, spoglądając na parę sekund w moją stronę, po czym z powrotem skierował wzrok na jezdnię
- Nie... po prostu chciała bym wiedzieć gdzie jestem... - odpowiedziałam podnosząc lekko lewy kącik ust.
- Tsaaa... też bym chciał wiedzieć...
- Harry nie wygłupiaj się ! Zawieź mnie do domu!
- Dobra już dobra... Tylko znajdę drogę..
Zrezygnowana zakryłam twarz rękoma i westchnęłam głośno.
- Oj wszystko będzie dobrze.. - pocieszał mnie Hazza, skręcając na jakieś pobocze.
Przemilczałam to. Kątem oka widziałam jak loczek łapie za komórkę.
- Cholera!
Nie pytałam się o co chodzi, wiedziałam.
- Nie ma zasięgu, prawda..? - spytałam, przedrzeźniając się z nim.
- No. - odpowiedział rzucając telefon na tylne siedzenia i wzdychając głośno.
- Loczuś, jestem głodna.. - mówiłam już ze łzami w oczach.
- Wiem, przepraszam.... ja też..- po chwili moja głowa znalazła się na jego kolanach.
- Jutro idę to pracy, pamiętasz...?
- Pamiętam i pójdziesz, nie martw się, nie pozwolę, żeby cię wywalili.
- Heh, ja cię tylko informowałam, że juto mam być w pracy - uśmiechnęłam się, próbując nie myśleć o sytuacji w jakiej się znajdujemy.
- Chodź.
- Gdzie?
- Gdzieś tu musi być zasięg- odpowiedział a ja podniosłam głowę. Wysiadł z auta i wyjął z bagażnika mały koc. Otworzyłam drzwi i podeszłam do niego. Było lodowato, ciemno a ja ubrana w bluzkę na ramiączka. Harry otulił mnie i powtórnie otwierając drzwiczki od auta zabrał komórkę. Przytulił mnie mocno i szliśmy przed siebie. Loczek trzymał komórkę w górze ciągle się na nią patrząc, co spowodowało walnięcie w 2 drzewa.
- To nie tak miało wyglądać...
- No ja myślę...
- Przepraszam..
- Już przepraszałeś, Harry. Każdemu się może zdarzyć..
- Ta... ale dlaczego akurat nam, co..?
- Takie mamy szczęście...
- Zależy jak na to patrzeć..
- Hmm?
- W sumie, niczego mi do szczęścia więcej nie potrzeba.. ważne że tu jesteś obok. - uśmiechnął się słodko i złapał mnie za ręce
- Oooo.. Kocham cię, wiesz?
Zamiast słownej odpowiedzi Harry pocałował mnie. Po chwili szybko się oderwał.
- Jest!
- Co..?
- Zasięg! Dzwonię do Lou! - powiedział podekscytowany wybijając numer.
- Harry...
- Tak?
- A w czym nam to pomoże...?
- No... nie wiem.... może Lou coś wymyśli..?
- Ale co, nie wiemy gdzie jesteśmy..
- Jak to nie? W lesie.. - uśmiechnął się szeroko.
- Tak, to na pewno nam pomoże... Wiesz, co.. jeżeli już masz do kogoś dzwonić, to do Liam'a...
- Nie znasz mocy mojego przyjaciela.. - powiedział po czym strzelił focha
- Och, kochanie.. po prostu chcę jeszcze dzisiaj wrócić do domu żywa...Lou na pewno nie przegapił okazji, żeby się napić - uśmiechnęłam się przytulając się do niego.
- Heh, może masz rację...
Tak jak go o to poprosiłam zadzwonił po Liam'a który wsiadł w samochód i szukał nas po lasach (jak to wytłumaczył błyskotliwy Harry) zielonych. Wróciliśmy do samochodu, czekając na naszego bohatera. Zasnęłam wtulona w loczka, aż do czasu, kiedy nie usłyszeliśmy za sobą głośnego trąbienia, chłopak wyszedł ze swojego auta i zapukał w naszą szybę.
- Liam! - wybiegłam z samochodu rzucając mu się na szyję. - Dziękuję! Dziękuję!
- Dobrze już dobrze... - śmiał się.
- Ej, nie było, aż tak źle... - powiedział Hazza wychodząc z auta.
Miałam ochotę zabić go wzrokiem.
- Ale pamiętasz drogę, prawda..? - spytałam nieco przestraszona
- Hmm? - chłopak odwrócił się w kierunku z którego przybył i z powrotem skierował swoje paczadła na mnie.
- Liam...
- Pamiętam, pamiętam - uśmiechnął się
- Uff...
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy za chłopakiem do domu, jak się na miejscu okazało godzina 1:30, nie przeszkadzała nikomu w dalszej zabawie. Weszłam do mieszkania, tak na oko nikogo nie ubyło, ani nie przybyło... W tłumie znalazłam Louisa, kompletnie pijany leżał na kanapie z marchewką w jednej ręce. Chciało mi się śmiać, tego widoku nigdy nie zapomnę.
- Lou..- potrząsnęłam nim
- Nie... mamo... jeszcze pięć minut... - po tych słowach przekręcił się na drugi bok.
Uśmiechnęłam się, założyłam jego rękę na moje ramię i zaprowadziłam na górę. Położyłam go na łóżku, z nadzieją, że reszta potrafiła zachować umiar do alkoholu.
- Zos...zos..taw tę mar...marche...chewkę, roz...umiesz....? - wyjąkał przez sen, nawet w snach nie mógł opanować miłości do tego warzywa. Ze śmiechem wyszłam z pokoju, cicho zamykając drzwi.
Zeszłam na dół, gdzie ciągle panował hałas, nim się obejrzałam Harry pił razem z Zayn'em.
- Nie wytrzymam.... - powiedziałam. Podeszłam do wieży i wyłączyłam muzykę, po czym ładnie przeprosiłam, podziękowałam i wyprosiłam gości. Zostałam sama z bandą dzikusów.
- No... nooo nie... - ledwo powiedział Niall.
Spojrzałam na Liam'a błagającym wzrokiem, on już wiedział o co chodzi złapał Niall'a i Zayn'a i zaprowadził ich na górę. Loczek też już dość pijany podszedł do mnie z zamiarem pocałunku. Zakryłam mu usta palcem.
- E.e - pokiwałam przecząco głową i zaprowadziłam go na górę.
- No weź.... - narzekał wchodząc do pokoju.
- Harry jesteś pijany..
- Wcale nie!
Puściłam jego dłoń, a on od razu upadł na podłogę
- No może troszkę... - dokończył.
- Tsa... jasne.
Wzięłam swoje rzeczy i weszłam do pomieszczenia zwanego łazienką, gdy z niego wyszłam Hazza grzecznie leżał na podłodze.
- Wow... nie wpakował się do łóżka.... nieźle go wytresowałam... powinnam sobie kupić psa...
Przykryłam się kołdrą i szybko zasnęłam.
Hej!
Przepraszam, że tak dawno nie było nowych części, ale powodów było kilka. A to brak weny... a to brak internetu... Siedzę sobie teraz sama, deszcz leje, a mi się nudzi, więc zabrałam się za pisanie :**
No i jak , mam nadzieję, że wam się podoba i liczę na komentarze z waszej strony ♥
Następny post też pewnie nie prędko, bo juto chyba znowu nie będzie mnie w domu..., ale zależy wszystko od tego o której wyjedziemy, także nie wszystko stracone :**
Pogoda bez zmian, dlatego już zabieram się za pisanie następnego ♥
Kocham was:***
Dziękuję, za 5000 wejść... Jesteście kochane :**
- No co..? życie jest pełne niespodzianek..- uśmiechnął się i odrywając jedną rękę od kierownicy pogładził moją twarz. Podniosłam głowę, uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do mojej poprzedniej pozycji, czyli wpatrywaniu się z uwagą wszystkiemu co znajdywało się za szybą, lubiłam jeździć samochodem..., w tedy cały czas spędzałam na wpatrywaniu się w naturę znajdującą się po za moim zasięgiem i rozmyślałam jak zawsze nad sensem życia itd.
- Jesteś zła...? - zapytał zakłopotany Harry, spoglądając na parę sekund w moją stronę, po czym z powrotem skierował wzrok na jezdnię
- Nie... po prostu chciała bym wiedzieć gdzie jestem... - odpowiedziałam podnosząc lekko lewy kącik ust.
- Tsaaa... też bym chciał wiedzieć...
- Harry nie wygłupiaj się ! Zawieź mnie do domu!
- Dobra już dobra... Tylko znajdę drogę..
Zrezygnowana zakryłam twarz rękoma i westchnęłam głośno.
- Oj wszystko będzie dobrze.. - pocieszał mnie Hazza, skręcając na jakieś pobocze.
Przemilczałam to. Kątem oka widziałam jak loczek łapie za komórkę.
- Cholera!
Nie pytałam się o co chodzi, wiedziałam.
- Nie ma zasięgu, prawda..? - spytałam, przedrzeźniając się z nim.
- No. - odpowiedział rzucając telefon na tylne siedzenia i wzdychając głośno.
- Loczuś, jestem głodna.. - mówiłam już ze łzami w oczach.
- Wiem, przepraszam.... ja też..- po chwili moja głowa znalazła się na jego kolanach.
- Jutro idę to pracy, pamiętasz...?
- Pamiętam i pójdziesz, nie martw się, nie pozwolę, żeby cię wywalili.
- Heh, ja cię tylko informowałam, że juto mam być w pracy - uśmiechnęłam się, próbując nie myśleć o sytuacji w jakiej się znajdujemy.
- Chodź.
- Gdzie?
- Gdzieś tu musi być zasięg- odpowiedział a ja podniosłam głowę. Wysiadł z auta i wyjął z bagażnika mały koc. Otworzyłam drzwi i podeszłam do niego. Było lodowato, ciemno a ja ubrana w bluzkę na ramiączka. Harry otulił mnie i powtórnie otwierając drzwiczki od auta zabrał komórkę. Przytulił mnie mocno i szliśmy przed siebie. Loczek trzymał komórkę w górze ciągle się na nią patrząc, co spowodowało walnięcie w 2 drzewa.
- To nie tak miało wyglądać...
- No ja myślę...
- Przepraszam..
- Już przepraszałeś, Harry. Każdemu się może zdarzyć..
- Ta... ale dlaczego akurat nam, co..?
- Takie mamy szczęście...
- Zależy jak na to patrzeć..
- Hmm?
- W sumie, niczego mi do szczęścia więcej nie potrzeba.. ważne że tu jesteś obok. - uśmiechnął się słodko i złapał mnie za ręce
- Oooo.. Kocham cię, wiesz?
Zamiast słownej odpowiedzi Harry pocałował mnie. Po chwili szybko się oderwał.
- Jest!
- Co..?
- Zasięg! Dzwonię do Lou! - powiedział podekscytowany wybijając numer.
- Harry...
- Tak?
- A w czym nam to pomoże...?
- No... nie wiem.... może Lou coś wymyśli..?
- Ale co, nie wiemy gdzie jesteśmy..
- Jak to nie? W lesie.. - uśmiechnął się szeroko.
- Tak, to na pewno nam pomoże... Wiesz, co.. jeżeli już masz do kogoś dzwonić, to do Liam'a...
- Nie znasz mocy mojego przyjaciela.. - powiedział po czym strzelił focha
- Och, kochanie.. po prostu chcę jeszcze dzisiaj wrócić do domu żywa...Lou na pewno nie przegapił okazji, żeby się napić - uśmiechnęłam się przytulając się do niego.
- Heh, może masz rację...
Tak jak go o to poprosiłam zadzwonił po Liam'a który wsiadł w samochód i szukał nas po lasach (jak to wytłumaczył błyskotliwy Harry) zielonych. Wróciliśmy do samochodu, czekając na naszego bohatera. Zasnęłam wtulona w loczka, aż do czasu, kiedy nie usłyszeliśmy za sobą głośnego trąbienia, chłopak wyszedł ze swojego auta i zapukał w naszą szybę.
- Liam! - wybiegłam z samochodu rzucając mu się na szyję. - Dziękuję! Dziękuję!
- Dobrze już dobrze... - śmiał się.
- Ej, nie było, aż tak źle... - powiedział Hazza wychodząc z auta.
Miałam ochotę zabić go wzrokiem.
- Ale pamiętasz drogę, prawda..? - spytałam nieco przestraszona
- Hmm? - chłopak odwrócił się w kierunku z którego przybył i z powrotem skierował swoje paczadła na mnie.
- Liam...
- Pamiętam, pamiętam - uśmiechnął się
- Uff...
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy za chłopakiem do domu, jak się na miejscu okazało godzina 1:30, nie przeszkadzała nikomu w dalszej zabawie. Weszłam do mieszkania, tak na oko nikogo nie ubyło, ani nie przybyło... W tłumie znalazłam Louisa, kompletnie pijany leżał na kanapie z marchewką w jednej ręce. Chciało mi się śmiać, tego widoku nigdy nie zapomnę.
- Lou..- potrząsnęłam nim
- Nie... mamo... jeszcze pięć minut... - po tych słowach przekręcił się na drugi bok.
Uśmiechnęłam się, założyłam jego rękę na moje ramię i zaprowadziłam na górę. Położyłam go na łóżku, z nadzieją, że reszta potrafiła zachować umiar do alkoholu.
- Zos...zos..taw tę mar...marche...chewkę, roz...umiesz....? - wyjąkał przez sen, nawet w snach nie mógł opanować miłości do tego warzywa. Ze śmiechem wyszłam z pokoju, cicho zamykając drzwi.
Zeszłam na dół, gdzie ciągle panował hałas, nim się obejrzałam Harry pił razem z Zayn'em.
- Nie wytrzymam.... - powiedziałam. Podeszłam do wieży i wyłączyłam muzykę, po czym ładnie przeprosiłam, podziękowałam i wyprosiłam gości. Zostałam sama z bandą dzikusów.
- No... nooo nie... - ledwo powiedział Niall.
Spojrzałam na Liam'a błagającym wzrokiem, on już wiedział o co chodzi złapał Niall'a i Zayn'a i zaprowadził ich na górę. Loczek też już dość pijany podszedł do mnie z zamiarem pocałunku. Zakryłam mu usta palcem.
- E.e - pokiwałam przecząco głową i zaprowadziłam go na górę.
- No weź.... - narzekał wchodząc do pokoju.
- Harry jesteś pijany..
- Wcale nie!
Puściłam jego dłoń, a on od razu upadł na podłogę
- No może troszkę... - dokończył.
- Tsa... jasne.
Wzięłam swoje rzeczy i weszłam do pomieszczenia zwanego łazienką, gdy z niego wyszłam Hazza grzecznie leżał na podłodze.
- Wow... nie wpakował się do łóżka.... nieźle go wytresowałam... powinnam sobie kupić psa...
Przykryłam się kołdrą i szybko zasnęłam.
Hej!
Przepraszam, że tak dawno nie było nowych części, ale powodów było kilka. A to brak weny... a to brak internetu... Siedzę sobie teraz sama, deszcz leje, a mi się nudzi, więc zabrałam się za pisanie :**
No i jak , mam nadzieję, że wam się podoba i liczę na komentarze z waszej strony ♥
Następny post też pewnie nie prędko, bo juto chyba znowu nie będzie mnie w domu..., ale zależy wszystko od tego o której wyjedziemy, także nie wszystko stracone :**
Pogoda bez zmian, dlatego już zabieram się za pisanie następnego ♥
Kocham was:***
Dziękuję, za 5000 wejść... Jesteście kochane :**
To było wspaniełe....
OdpowiedzUsuńI ten pijany Lou z marchewką...-bezcenne:)
Dobrze,że Liam jest zawsze w pogotowiu:D
Kto by pomyślał,że las może byc zielony?
Hehehehehhehehe,ale się uśmiałam:)
Pisz szybko kolejny-czekam!
Buziaki:***
Ms.Styles
Padłam.. opis lasu.. zielony xD
OdpowiedzUsuńWytresowałam, Hazze :D
Super :D
Czekam na następny :)
Harry's wife :)
Hahahhahaha rozwalił mnie opis lasu hahahha xd
OdpowiedzUsuńsuper ;)
Harry i jego opis lasu hahaha czekam na następny
OdpowiedzUsuńwytresowany Harry i w dodatku taki mądry, wie jak wygląda las hah ;p
OdpowiedzUsuńdobrze że Daddy jest zawsze gotowy do pomocy ;p
i Lou z marchewką :D
suuper. pisz następny:)