Po około pół godzinie byłam już w domu. Szybko wybiegłam na taras i pozbierałam swoje rzeczy, które zostawiłam wczoraj. Gdy już wszędzie panował porządek, poszłam na górę, gdzie znajdował się mój pokój. Usiadłam na łóżku i jak zawsze zabrałam się za notowanie dzisiejszego dnia. Ale te rozmyślenia, które zapisałam, w żaden sposób nie przypominały poprzednich… te były jakieś takie inne… większość opisu skupiała się na Harrym.. na jego pięknym wyglądzie… na jego zachowaniu. Czy mogłam się… nie… to nie możliwe…, ja nie mogłam się zakochać ! Przecież on jest gwiazdą…, tak to prawda, że zawsze chciałam mieć chłopaka, ale…ale to nie może być on…
Przerwał mi telefon.
- Halo…?
- Hej, mała. Jak tam?
- Hej Patric! Jest ok.. a co u was?
- Bez ciebie straszne nudy…
- Oooo.. :D
- Wracaj do nas…
- Patric.. wiesz, że tutaj mam pracować..
- I jak ci idzie?
- No… jak na razie nijak..
Usłyszałam u niego straszny hałas.
- Patric… co tam się dzieje ?
- Nic.. słuchaj muszę kończyć, papa
- No… no, ok.. papa
Rozłączył się pierwszy, czego nienawidziłam. Przygotowałam
się do snu, zdążyłam jeszcze wyprać koszulkę Hazzy i zapisać jego numer w mojej
komórce. Bardzo szybko zasnęłam… ale nie zdziwiło mnie to.. po takim dniu…
( Następny dzień )
Obudziłam się bardzo wcześnie, co nie było w twoim stylu. Dziwnym
trafem byłam wypoczęta, więc wstałam i zaczęłam przygotowywać się do
dzisiejszego dnia. Wyrwałam kartkę z kalendarza i zeszłam na dół zrobić sobie
śniadanie. Strasznie się nudziłam.
Sięgnęłam po telefon i wybiłam numer Patric’a, jednak zamiast jego głosu
usłyszałam tylko pocztę..
- Dziwne.. – pomyślałam. Patric zawsze odbierał..
przynajmniej ode mnie..
W takiej sytuacji postanowiłam zadzwonić do
Hazzy… Tak ja… ta skryta w sobie dziewczyna, która do tej pory nieznajomym
ludziom potrafiła powiedzieć tylko krótkie „ Dzień dobry ”.
Było już pare minut po 12:00, więc nie wahałam się z
telefonem do chłopaka. Znalazłam jego numer w kontaktach i dziwnie szybko wcisnęłam
zielona słuchawkę.
- Halo? – Usłyszałam lekko zachrypnięty głos
- Hejka, tu Victoria :D
- O, Hej… Co tam ?
-A nic.. dzwonię, bo strasznie mi się nudzi …
- To co… może wpadnę do ciebie..
- Jeśli chcesz..
- Zaraz będę!
I znowu ten nieprzyjemny dźwięk rozłączanego telefonu ze stronny
chłopaka. Wstałam ( bo siedziałam XD) i przeszłam się po całym domu oglądając z
uwagą każde pomieszczenie.
Hazza zjawił się bardzo szybko.. nawet nie wiem jak to
możliwe, ale ja tam się na tym nie znam i szczerz nie obchodzi mnie to jak
szybko można przejechać jaką odległość jakim samochodem.
Otworzyłam mu drzwi, a ten po przytuleniu mnie wszedł do
środka. Zaprosiłam go do salonu… usiedliśmy na wygodnej kanapie i zaczęliśmy
rozmawiać. W pewnym momencie nastała głucha cisza, a oczywiście mądry i jak
zawsze spokojny Harry ( sarkam :D ) rzucił we mnie poduszką śmiejąc się przy
tym, nie byłam gorsza i oddałam mu potrącając przy tym leżące na stole szklanki
z sokiem pomarańczowym. W ten sposób rozpoczęła się bitwa na poduszki. Byłam
cała lepka od soku, w dodatku z poduszek zaczęły lecieć pióra, które przylepiały
się do nas. Naprawdę nie chcę wiedzieć jak wtedy wyglądałam i jak wypiorę moje
ubrania. Bawiłam się świetnie do puki nie usłyszałam dzwonka do drzwi.
Świety,pisz więcej i szybciej <
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://gottabemineharrystyles.blogspot.com/
Ooooo!!! Kto tam? Kto przeszkodził nam w takiej chwili?! Chciałabym mieć taka bitwę na poduszki. Oczywiście z Hazzą. :)
OdpowiedzUsuńNo pieknie :) Wpuścić Hazze do domu i zaraz robi demolke ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejna część!!!
I zapraszam do mnie ;)
suuuuuuuuuuuuuuuuuuper <3 czekam na następny
OdpowiedzUsuńFajnie, nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńHarry's wife :)
Ta główna bohaterka zachowuję się jak ja...przewróciła te szklanki i jest taka nieśmiała:)
OdpowiedzUsuńDzięki temu jeszcze bardziej utożsamiam się z nią....uwielbiam to<333
Dziękuję za to,że mogę wyrawać się z codziennego życia i trochę pomarzyć:***
I love it!!!
Ms.Styles