poniedziałek, 9 lipca 2012
Cz.7
* Victoria*
Siedziałam uśmiechając się sztucznie, jednak w duchu czułam ból jakiego nie da się opisać. Oczekiwałam czegoś... czegoś, co dałoby mi nadzieje... co ja gadam! Wiedziałam, że to nie ma sensu.., że się nie uda... . Na drzewie pisało wyraźnie : H + V = BFF... No, muszę się z tym pogodzić...
- Victoria! - usłyszałam głośne wołanie. Spojrzałam w duł
- Patric..? Co ty tutaj robisz? - Spytałam łagodnie.
- Zejdź... musimy pogadać! - Spojrzał się na Hazzę, wzrokiem takim jak zawsze na niego patrzył... czyli oschłym, złym...
Powoli zeszłam z drzewa, przymusowo trzymając rękę Harr'ego. Gdy wreszcie stanęłam na twardej ziemi, poczułam, że chce mi się płakać. Powstrzymywała mnie tylko myśl, że Harry nie może zobaczyć moich łez. Patric spojrzał mi w zaszklone oczy i już wiedział co ma robić. Złapał mnie za rękę. Spojrzał na Hazzę i takim głosem jakim może powiedzieć zazdrosny chłopak odezwał się
- Sorry, my musimy już iść - Pociągnął mnie za rękę w stronę domu.
Gdy byłam już w swoim miejscu zamieszkania, rzuciłam torebkę na ziemię i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i głośno płakałam... W głowie ciągle miałam BFF... W końcu wzięłam się w garść, otarłam łzy i usiadłam na rogu łóżka.
-Skoro chce być przyjaciółmi.... spoko, będziemy tylko przyjaciółmi- pomyślałam i otarłam jeszcze spływające z moich policzków małe kropelki. Usłyszałam nieśmiałe otwierania drzwi. Nie musiałam zastanawiać się kto to..
- Mogę wejść..? - Zapytał Patric otwierając drzwi
- Pewnie- poklepałam miejsce koło mnie. On usiadł i mocno mnie przytulił.
- On..- zaczęłam
- Ciii... Nie chce wiedzieć...
- Nie..?
- Nie. Kładź się.. jest już późno - zaśmiał się okrywając mnie kołdrą
- Dobrze mamo... - Uśmiechnęłam się szeroko.
Leżałam w wygodnym łóżeczku. Patric wstał i złapał za klamkę chcąc wyjść
- Patric..
- Tak..? - cofnął się
- Zostań ze mną...
Uśmiechnął się i położył koło mnie.
Bardzo szybko zasnęłam.
* Patric*
W środku nocy usłyszałem sygnał telefonu dobiegający z dołu. Ostrożnie się podniosłem i zszedłem. Okazało się, że komórka należała do Victorii, ponieważ dźwięk wydobywał się z jej torebki. Wygrzebałem go, na wyświetlaczu pojawiło się " Harry".
- Człowieku! Jest środek nocy! - pomyślałem i bez wahania rozłączyłem się. Obejrzałem się za siebie.
Wszedłem w wiadomości i bez namysłu zabrałem się za pisanie wiadomości do tego chłopaka, a brzmiała ona mniej więcej tak: "Słuchaj, nie możemy się już spotykać. Przykro mi". Wysłałem to w imieniu Victorii i wcale tego nie żałowałem
- To dla twojego dobra.. - powiedziałem cicho mając na myśli dziewczynę.
Ku mojemu zdziwieniu stała za mną z założonymi rękami.
- Co dla mojego dobra?
- Yyy...
- I co robisz z moim telefonem?!- podniosła ton
- Słuchaj ja tylko...
- Nie! Nie masz prawa wtrącać się w moje życie, rozumiesz ?!
- Ale on cię okłamuje!!
- Nie znasz go!
- Znam go lepiej niż ci się wydaje!!
- Nie prawda! Nie masz pojęcia jaki on jest! Przy nim czuję się bezpiecznie! Faktycznie dzisiaj mnie rozczarował, ale nie skrzywdził!
- Czyli, że mnie nie potrzebujesz?!
- Nie!
* Victoria*
Nie wiem dlaczego to powiedziałam... wymsknęło mi się. Krzyczeliśmy na siebie jak nigdy... naprawdę nie chciałam tego. W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Patric bez słowa poszedł na górę, a ja stałam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić... w pewnym momencie ocknęłam się i pobiegłam do niego, niestety było już za późno. Minęłam go w drzwiach. Szturchnął mnie lekko ramieniem i zszedł ze schodów targając walizki.
- Patric...- wyszeptałam ze łzami w oczach. Usłyszałam głośne trzaskania drzwiami, przestraszyłam się tego, zalałam się łzami. Wybiegłam z domu i stanęłam na progu. Deszcz lał niemiłosiernie, rozglądałam się w poszukiwaniu mojego przyjaciela,bezskutecznie. Wróciłam do domu, ale nie poddałam się złapałam za kluczyki i znowu wybiegłam. Szybko zamknęłam drzwi i podbiegłam do auta. Trzęsącą się ręką ledwo trafiłam w zamek od klucza w samochodzie. Wsiadłam do środka i cała zapłakana ruszyłam przed siebie. Jechałam już dobre 3 godziny, ale nigdzie go nie znalazłam. W końcu miałam dość, zatrzymałam się w parku, usiadłam na najbliższej ławce i zakrywając twarz rękoma zanurzyłam się w kałuży łez, których i tak nie było widać przez wielką ulewę.
Dzisiaj krótko, ale mam nadzieję, że i ta się wam podoba, w następnych częściach będzie się działo ;). Dobra przejdźmy do rzeczy, dzisiaj wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu, więc przez jakiś czas prawdopodobnie nie będę dodawała dalszych części..;(. W każdym razie powoli piszę dalej, dlatego przy najbliższej okazji po prostu szybko dodam, więc wchodźcie regularnie bo mogę wam zaskoczyć ;P
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No ciekawa jestem czy Harry będzie o mnie walczył :D
OdpowiedzUsuńDziewczyno to jest genialne xD
Kocham Cię, wiesz <3
Harry's wife :)
Ja też. Ale muszę przyznać: Rozczarowałam się. Tam miało pisać V+H=BL, a nie!!! I nareszcie pozbyłam się Patrica! Wiem, że to mój kumpel, ale mnie wnerwił, jak cholera!
OdpowiedzUsuńEyy, dawaj nastepny !
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz !