poniedziałek, 28 maja 2012

Cz.5

Nadszedł dzień koncertu, było ci bardzo smutno ale starałaś się nie myśleć Harrym. To nie było takie proste zrezygnować z występu twojego ulubionego zespołu, ale nie miałaś wyjścia, nie zniosłabyś widoku Harrego, jego pięknych dołeczków i tych loczków..., na samą myśl o tym chciało ci się płakać, nie pocieszały cię, żadne słowa Alice.
( Godzina 13:00)
Właśnie teraz miałaś kupować ciuchy i szaleć z Alice po sklepach. Zadzwonił telefon, wyświetlił się na nim numer Hazzy. Nagle uśmiech pojawił ci się na twarzy, nie wiesz czemu ale ucieszyłaś się


- Hej piękna - odezwał się, tan piękny głos


- Hej - odpowiedziałaś


- Nie odbierałaś telefonów, co jest? - zapytał Harry


- Nie nic, po prostu nie słyszałam - powiedziałaś zdziwiona 


- Jak można nie usłyszeć telefonu od Harrego Stylesa- zaśmiał się, ale tobie nie było do śmiechu. Westchnęłaś tylko cicho, i spuściłaś głowę


- Co się dzieje? - Spytał zaniepokojony Harry


- Nic - odpowiedziałaś


- Przecież słyszę


- Naprawdę nic się nie dzieje - próbowałaś go przekonać

- No dobrze.., mam nadzieję,że będziesz dzisiaj na koncercie...? - spytał, z nadzieją w głosie


- Yyy.... pewnie- powiedziałaś,nie chciałaś tego, ale usta przejęły nad tobą kontrolę,nie miałaś odwagi juz tego cofnąć


- To super, do zobaczenia, piękna - powiedział


- Tak, do zobaczenia- powiedziałaś nie wierząc, że potwierdziłaś obecność na koncercie. Szybko wybiegłaś
na balkon i zaczęłaś wołać Alice.


- Co się stało?- spytała przerażona Alice 


- A ty jeszcze nie gotowa?- spytałaś-  idziemy na zakupy, przecież zaraz koncert!


- Ale...


- Żadne " Ale" - przerwałaś jej - zbieraj się, zaraz u ciebie będę.
Nie miałaś ochoty tłumaczyć się Alice, szybko wyszłaś z domu, złapałaś za rękę twoją przyjaciółkę,nie pozwoliłaś jej dojść do słowa, złapałyście taksówkę,przez całą drogę gadałaś głupoty, żeby tylko Alice nie zadała ci pytania "dlaczego zmieniłaś zdanie...".Byłyście na miejscu, weszłyście do paru sklepów, twoja naj. na szczęście nie zadała ci tego pytania. Kupiłaś sobie piękną różową bluzeczkę, dżinsy i oczywiście białe conversy.W domu wyprostowałaś włosy, wyglądałaś prześlicznie. Weszłyście do auta i pojechałyście na miejsce, tak jak było na bilecie stałyście przy samej scenie,mimo miałaś wrażenie,że Hazza cię nie widzi,cały czas rozglądał się po całej sali. Pierwsza piosenka " One thing", potem " What makes you beautiful" i nadal nic, fanki miały ręce wysoko w górze podszedł i zaczął podawać im doń, wreszcie doszedł d ciebie, uśmiechnął się szeroko, podął ci rękę i wyciągną na scenę, przybliżył swoje buty białe conversy do twoich, spojrzał w twoje oczy i lekko się zaśmiał. Dopiero teraz dotarło do ciebie, że Harry nie zadzwonił by do zwykłej fanki, nie podwiózł by jej do szkoły, nie spojrzał by się, tak głęboko w oczy. Stałaś na scenie, cały koncert Harry trzymał cie za rękę i co jakiś czas puszczał do ciebie oczko. Po występie zabrał cię za kulisy i przytrzymał przy ścianie.


- Już myślałem, że nie przyjdziesz.. - powiedział cicho


- Już myślałam, że mnie nie zauważysz- uśmiechnęłaś się 


Harry zaczął się do ciebie przybliżać, zamknęłaś oczy i usłyszałaś głośne 


- No, cześć ! - wykrzyknęła Alice, która nie wytrzymała i musiała wejść za kulisy


Hazza odsuną się od ciebie i grzecznie odpowiedział


- Hej, ty pewnie jesteś Alice, widzieliśmy się już, pamiętasz? spytał


- Jak mogę nie pamiętać..- uśmiechnęła się, ale w tym momencie spojrzałaś na nią ostrym wzrokiem.


-Yyy... ja właściwie szukam Zayna- ciągnęła Alice


- Powinien być tam - wskazał jej drogę


- Ok, dzięki - powiedziała Alice, odchodząc


- Kiedyś ją zabije- pomyślałaś...


Harry zauważył twój gniew, mocno cię przytulił i zaproponował kolację. Nie potrafiłaś odmówić tym pięknym oczom. Gdy wróciłaś Alice czekała a ciebie, siedząc zdenerwowana na twoim łóżku.


- Gdzieś ty była ?!- pytała zdenerwowana Alice 


- A co ty tu robisz... ?- spytałaś


- Martwię się..jest 23:00- powiedziała


- Ej, wyluzuj zachowujesz się jak moja matka!


No i zapeszyłaś , w tym momencie weszła twoja mama z takim samym tekstem.Nie wiesz czemu ale wybuchałaś śmiechem, miałaś przerąbane, ale śmiałaś się do łez, Alice i twoja mama wyszły z pokoju i zostawiły cię samą, upadłaś na łóżko. To był zdecydowanie najlepszy dzień w twoim życiu.


Dzisiaj już 5 część, nie wiem czy jutro coś dodam, bo mamy teraz tyle nauki, że masakra..
Ale wchodźcie,bo mało was ;p 



1 komentarz: